czwartek, 22 grudnia 2011

Nowy Folder Podcast No. 4

Bry!

Dwa słowa ode mnie: żyję, mam się dobrze i życzę Wam szczęśliwego nowego roku =)
Do zobaczenia w 2012!

 A tymczasem poprzerwowy odcinek NFP, a w nim:
- o świętach
- o kevinie
- o PKP ;)

 I o paru innych, niewyreżyserowanych i spontanicznych pierdołach, których ogrom nie mieści się w głowie.

 Słuchajcie, bo nie wiecie, kiedy nowy odcinek przybędzie ;)

  Otwórz plik

niedziela, 11 grudnia 2011

Wpis niedowierzająco-rewolucyjny.

Witaaam! :)

Za chwilę opowiem o rzeczy, która przytrafiła mi się w czwartek. Nie uwierzycie... Szczerze powiedziawszy, zastanawiam się, czy w ogóle Wam to mówić, skoro i tak nie uwierzycie...

Nie, nie będę pisał...

będę..?

Nie, nie będę

Doniosę?

Nie doniosę....

Dobra, doniosę. Tfu, napiszę..

Ale uwierzcie, że łatwo nie będzie!
Pogodziłem się z Suchanem.
Oj dobra, będę pisał normalnie.



POGODZIŁEM SIĘ Z SUCHANEM!!!
Jeszcze raz, dla jasności, że moja klawiatura  nie świruje.  Pogodziłem się z Suchanem. Nie, nie jestem pod wpływem Alkoholu, Maryśki, Zośki ani innych Ibupromów. Co więcej, wtedy też nie byłem! 

Ktoś teraz napisze, że się staczam. Eee, przesadzacie. Ktoś inny (chociaż - czy mojego bloga oprócz mnie czytają dwie osoby? Załóżmy, że tak...) zapyta się co było powodem tego niecodziennego posunięcia. No więc muszę Was poinformować, że był to milowy krok w procesie, którego jakże dźwięczna nazwa brzmi:

Wyrabianie sobie humanitarno-niecopozytywnej opinii na temat Daniela 'Sułana' Suchana

a który polega na spojrzenie na Suchana z nieco nienormalnej dla mnie strony, tak, żeby mieścił się w marginesie nienormalności.  Nie chcę mieć wrogów, po prostu. xD

Niestety, wiąże się to z jedną, drastyczną rzeczą. KOŃCZĘ CYKL 'GÓPOTA SUCHANA'. Zaczynam nowy:

Gópoty sweet sixteens!
Zaczynają mnie bardziej irytować, niż cała reszta. Nie, no: bardziej niż jeden Daniel. Jakby było ich dwóch, to cykl trwałby dalej.

Taaa.. A teraz nie pisałem tyle czasu, nie mogłem, ale będę konsekwentny i zgodnie z ty, , co kiedyś-tam pisałem, nie będę się tłumaczył.

To tyle. Następny wpis kiedyś :).
Mam nadzieję, że nie będziecie wypisywać kondolencji i nekrologów w komentarzach, ale jestem ich ciekawy.

Siemka!


czwartek, 8 grudnia 2011

niedziela, 4 grudnia 2011

Nowy Folder Pocast No. 2

Bry!
Trochę spóźniony (w czasie i w rozwoju) odcinek NFP, w którym:

Rozważamy czwórkę,
Gadamy o biciu,
end samfing lajk dys.

Proszszszsz:

Otwórz plik

poniedziałek, 28 listopada 2011

Przyszedł do mnie niewychowany Gringo.

Witam!
Dzień Dobry!
Czołem!
Strzałka!
Itp ! C:

Mam całkiem dobry humor, co zdecydowanie zagraża treści tego wpisu, bo zauważyłem, że kiedy chce mi się ze wszystkiego śmiać, to wpis nie jest zbyt wartościowy pod względem filodendryczno - humorystycznym. W związku z powyższym, za treść poniższego wpisu serdecznie przepraszamy jednocześnie oświadczając, że za wszelkie urazy na psychice autor tego bloga nie odpowiada.

No, to zaczynamy Gópotą Suchana:
Sytuacja na języku polskim. Był test na wejście z lektury (KOCHAM TO!), i jako, że cały sprawdzian składał się z pytań zamkniętych, nie ma nic trudnego w tym, żeby "każdy każdemu" sprawdził test. Pani ma mniej roboty, my szybciej dowiadujemy się o ocenach a ponadto nie trzeba mieć dużo większego IQ niż puszka Koka-Koli aby sprostać temu zadaniu.


A jednak...


Wszystko byłoby dobrze, gdyby mój kumpel z ławki (Seler) nie dostał swojej kartkówki sprawdzonej przez Suchana.  U góry strony (zaraz przy nazwisku) napisał, ile Paweł dostał punktów:


6 ptk. 



Żeby nie było, że się pomyliłem, napiszę jeszcze raz:

6 ptk.



Coś czuję, że gdyby Suchan poszedł do Familiady z własną drużyną, to Karol Sztrasburger musiałby nauczyć się języka napojów gazowanych w puszce.

Szanse są  naprawdę duże.


Pierdołą dzisiaj jest ostatnia interwencja Straży Pożarnej u mnie w domu. No, trochę dymu było na przedpokoju. Facet powiedział, że jeszcze chwila, a ''pukalibyśmy do drzwi św. Piotra".


Ta... Chciałbym jednak wyrazić swoją opinię na ten temat. Wydaje mi się, że ci strażacy są bardzo niekulturalni. Weszli mi bez pardonu w tych swoich trepach do mieszkania. Ani nie wytarli butów.

No niewychowani!

Jeden z nich miał na kasku napisane ,,Gringo". Jako, że lektura Cejrowskiego bez wiedzy nt. znaczenia słowa gringo jest porównywalna do krojenia pasztetu za pomocą deski do krojenia, wiem, że gringo = obcy. Chciałem się zapytać o co chodzi, ale jakoś mi się potem odechciało.

Jest NOWY FOLDER PODCAST!
Możecie se posłuchać! Weźcie posłuchajcie, dajcie komentarz. No kurde, mam Was uczyć ?! Będziemy tam gadać z Selerem o różnych sprawach. Troszkę mniej polityki będzie, może dodamy jakąś piosenkę, ale tak, aby się mieścić w tych 30 minutach. Bo dłużej, to za długo, a krócej to za krótko. Jesteśmy w sam raz :)

Tu macie RSS-a:

http://podkasty.info/#podkast/525

Więc Czuw... tfu, Słuchajcie!
Siemka!

Dowcip:

Dziecko, które powstało z miłości cygana i żydówki pyta rodziców:
- Powiedzcie mi, jestem bardziej żydem, czy cyganem?
- Nie wiemy, w sumie... A po co Ci to wiedzieć?
- No bo nie wiem, jak wchodzę do sklepu, to co mam robić: najpierw się targować, czy od razu kraść :)

środa, 23 listopada 2011

Nowy Folder Podcast No. 1

Dobrrry!

Witam w te nieco chłodniejsze niż zwykle dni.

Eee... tak. Co ja tam chciałem... ?
Aha! Pierwszy odcinek chciałbym zaprezentować. Nowy Folder Podcast (NFP) !

Prowadzę ja i Seler, jest śmiesznie, poruszamy tematy dookoła nas. I śmiejemy się z nich.

Do łez.

Dobra, weźcie ściągnijcie i słuchajcie. I komentujcie proszę, bo nie wiemy, czy dobry mamy start :)

No to klikajta, i ściągajta!

No, to do zobaczenia w łikend.

Sii ja!


P.S. Poniżej możesz se posłuchać ;)
Otwórz plik

poniedziałek, 21 listopada 2011

Unia Europejska w śmietnik, Stany Zjednoczone - OK!

Cześć!

Ale się działo. No, no, no... Donuś otworzył nowy rząd, w swoim expose` powiedział, że będzie ciął, że będzie ciął i... że  będzie ciął.

Niech se (U)tnie. Se.

Aż dziwne, że w tegorocznym wystąpieniu nie mówił, że obecna, zła sytuacja państwa jest spowodowana przez ustępujący rząd. Dziwne, nie?

Spodobał mi się Boguś Zdrojewski.

Znaczy nie! Spodobało mi się to, co powiedział, zboczuchy!

Powiedział, że on to się w sumie cieszy, że w expose` Premiera nie było ani słowa o kulturze.

Czyli, odpowiednio dedukując, powinniśmy dojść do wniosku, że musimy zacząć się smucić. Dlaczego? No Donald z Tuskowa mówił przecież o finansach, a to oznacza, że....

No właśnie.

Dobra, nie zacząłem tak jak trzeba, więc dzisiaj na drugim miejscu Gópota Suchana:

Eeee, dzisiaj w tym cyklu udowodnię, że nie tylko ja myślę o nim w ten sposób. A przynajmniej udowodnię to, że moje uprzedzenia ma również ktoś inny.
Ostatnio, gadając z Kasią, zastanawiałem się, jak to możliwe, że Suchan miał tyle dziewczyn. Powiedziałem, że jest pryszczaty, brzydki i głupi. Na co moja towarzyszka odpowiedziała,  że zachowuje się tak jak większość młodzieży. Próbowała to udowodnić... 


Swoje twierdzenia obaliła po dwóch lekcjach z Suchanem w sali.
Ale trzeba powiedzieć, że podjęła się trudnego zadania. Sam Suchan zresztą też nie pomagał...


Dziś, w treści właściwej krótka sprawa, bo za 28 minut mam być w szkole ;)


Kliknijcie se tutaj....

Unia Europejska się rozpadnie! Whepee!

Polska będzie potęgą! Whepee!

Już jestem spóźniony do tej !@#$%^&*( szkoły.

Whepee!

Trzymajta się!
Kawał:

Dlaczego Jezus nie grał w gry zespołowe?
Bo miał dziurawe ręce....

sobota, 12 listopada 2011

Nasza niepodległa!

Siemka!

Eeee taaak.... Wiecie, że niezbyt lubię wypowiadać się na tematy, poruszane właśnie w mediach. Nawet ze Smoleńskiem czekałem aż skończy się żałoba narodowa. Taki już jestem. Dzisiaj postanowiłem jednak złamać tę niepisaną zasadę i napisać o czymś, co zbulwersowało wszystkie komórki mojego organizmu.

Nawet te dwie mózgowe.

Ta. Zacznijmy tradycyjnie Gópotą Suchana:
Ostatnio pisałem o tym, że Suchan był w szpitalu, że miał "AŁA" nogę. Cóż, nie wszyscy pili mleko.
W każdym razie: w szkole zrobili meeting wszystkich klas w szkole, bo pan Komorowski prosił, aby 10. listopada wszyscy w szkole nosili kotyliony. Trza było to udokumentować, więc zrobiono nam zdjęcie. Suchan ma super kolegów. Jeden z nich chciał wejść mu "na barana". Suchan, nie zastanawiając się dłużej (w sensie niedługo dla nas, on zdążył się zmęczyć) postanowił wznieść kolegę na wyżyny, wspierając się chorą nogą, której nie sprzyja teraz żaden nadmierny wysiłek. Boże, Suchan! Rób wszystko, co chcą Twoi koledzy. Nie zapomnij tylko, że za niedługo nie będziesz miał na czym stać.

Cóż, takie są uroki koleżeństwa.

Znów zmieniłem wygląd bloga. W sumie, to pod naciskiem siostry, bo powiedziała, że za ciemny. Powiedziałem jej na to, że on odzwierciedla jasność mojego umysłu.

Nie odpowiedziała.

Postanowiłem więc go trochę rozjaśnić, dodając mój ulubiony kolor - czerwony. Jak się podoba? PISZTA!

Kurde, jacy Wy jesteście leniwi. Tak chciałbym z wami pogadać, a Was nawet nie stać na stuliterowy komentarz. Ech, szanujecie zapasy tłuszczowe w palcach na wypadek kryzysu? Spokojnie, jak Wam braknie, to zgłoście się do mnie :] .

Dobra, ale do rzeczy:
Jasny  byk, co za osły.
Nosz motyla noga, dajcie spokój. Żeby w Święto Niepodległości robić taki burdel?

No nie, nie mogę tego strzymać. Ludzie, taki syf, w takie święto? Się zastanawiałem, dlaczego "manifestanci" nie nosili kotylionów :) Ech, ech, ech.. Nie dość, że ciepali w gliniarzy czym popadło (chodnikiem!), to jeszcze zniszczyli wozy transmisyjne stacyj telewizyjnych i jednej radiowej. A przecież zależało im na rozgłosie....

I do tego jeszcze zwołali Niemców. No to już przesada. Polacy walczyli o to, żeby Niemcy nie pluli nam w twarz, a teraz sami Polacy ściągają Niemców, którzy na życzenie swoich sąsiadów demolują nasz kraj. No pięknie!

I to jeszcze wszystko działo się 11 listopada. Nie mieliście innego dnia? W dzień wolny od pracy, trza było zwoływać gliniarzy, sędziów i innych funkcjonariuszy, bo Wam się chciało bić. BEZ SENSU!

Polska jest niepodległa? Polska stała się podległa własnym obywatelom. Stała się ich zakładnikiem. Czymś, z czego każdy chce jak najwięcej zgarnąć dla siebie, oświadczając tylko fakt konfiskaty wywieszeniem odpowiedniego koloru szmaty, z równie odpowiednim nadrukiem. Double BEZ SENSU!

Najchętniej bym wszystkich biorących udział w tych wydarzeniach zbluzgał, ale nie zrobię tego tylko z tego powodu, że sprawiłoby to im satysfakcję.

Dobra, kończymy.
Wkurzyłem się tylko.
Narazie!

Kawał, nieco smutny:

Jak świętować niepodległość Polski?
Trza zwołać tych, z którymi o nią się walczyło, aby razem z nimi demolować ,,niepodległą" ojczyznę.


sobota, 5 listopada 2011

Czy umiecie grać na trąbce?

Cześć!

Ale się dzieje. Ale się działo. Ale się dziać będzie.... A ja tutaj o nudach dzisiaj mam zamiar pisać. Cóż, zbulwersowałem się, więc muszę. Ale, najpierw:

Gópota Suchana:
Nie wiem, czy wiecie, ale Suchan lubi się łamać. W różnych częściach ciała. Ostatnio złamał se coś w okolicach łydki. Gópotą jest miejsce, gdzie to zdarzenie miało miejsce. Nie wiem, czy ktoś, ktokolwiek wymyślił bardziej oryginalny place od niego. Była to droga powrotna do domu. <MEGAfacepalm>

A morał z tej bajki jest krótki i wiecie jaki: Suchan nawet nie umie bezkolizyjnie dojść do domu...


Pierdoła:

No, dzisiaj bardzo ważna rzecz w pierdole. Ważniejsza od tego, jaki rząd stworzy Donuś.

Słyszeliście o lądowaniu Boeinga 767?
Łaaaa, jaka akcja. Myślę, że Boeing powinien zapłacić Wronie za product placement w sumie na całym świecie. Dzięki niemu, sprzedaż Boeingów wzrośnie pewnie o jakieś 5-10% . Gdyby 1% z tych 5-10% trafił do Wrony.... to wykupiłby LOT razem ze wszystkimi jego samolotami =)


Gdyby Tupolew tak lądował, a w środku pokładu zamontowana była kamera... to widzielibyśmy, jak ludzie się ścierają o płytę lotniska. Cóż, ruska robota...

Chociaż nie. Teraz, to Tupolewy produkują bez prawego skrzydła. Żeby wyeliminować ryzyko zahaczenia o brzozę...

No, teraz to - a w sumie ten - o którym chciałem mówić.

Czy umiecie grać na trąbce?
A może na gitarze, perkusji czy fortepianie? Nie?!

To może Chris Brown złożył Wam kiedyś gratulacje, za cover jego piosenki, który wykonaliście, a filmik z wykonem wrzuciliście na YouTube?
Maybe, braliście udział w nagraniu nowej wersji WE ARE THE WORLD?
A może krążek, który nagraliście, znalazł się na pierwszym miejscu kanadyjskiej listy Albums Charts?

NIE?!
To dlaczego do ciężkiej cholery krytykujecie JUSTINA BIEBERA?


Myślę, że młodzież go nie lubi za to, że nie uczyniła tyle, co on. On jeszcze nie jest pełnoletni, a ma już tyle na swoim koncie.

Rozumiem, że jego muzyka może się komuś nie podobać. De gustibus non disputandum est. Ale krytykowanie kogoś tylko dlatego, że jest na to moda, to dla mnie osobiście oznaka jakiejś wewnętrznej niedojrzałości, a nawet braku tolerancji dla swego rodzaju inności.

Szczerze powiedziawszy, jego kawałki mogą wpaść w ucho. Prawie niczym nie różnią się przekazem od tych kawałków, które są na szczytach list przebojów muzyki POP.

Że młody wiek?
A co to komu szkodzi. Z resztą, Ewa Farna też chyba jeszcze nie ma osiemnastki, a nawet jeśli ma, to musiała mieć niedawno urodziny. Wiem, bo czasem oglądam Kubę Wojewódzkiego i akurat natrafiłem na odcinek z nią. Swoją drogą też ma skoczne i wpadające w ucho kawałki.

Że jest prawiczkiem?
Nie wiem czemu, ale >>prawiczek<< to dość wieśniacka nazwa, przyznaję. Ale wartości są całkiem  katolickie. Wiem, wiem, katolicyzm to dla większości dno, ale wiecie - jeśli ktoś się z pewnymi sprawami nie spieszy, nie zawsze musi mu to wyjść na złe. Uwierzcie, że mam żywy przykład mojej koleżanki, która ma już półtoraroczne dziecko. W sumie, ze swoim chłopakiem tworzą fajną parę, ale nie wiem, czy ich celem było wpakowanie się w pampersy w takim wieku. Niby wszystko w porządku, niech robią co chcą, mnie wszystko jedno, ale wiem, że nie jest im lekko. A mogło być.

Że piosenki bez przesłania?
Ło matko, a te wszystkie piosenki feel-ów, Grzeszczak-ów i innych Dód mają jakieś lepsze przesłanie? A z resztą większość nastolatków ma problemy w pierwszymi miłościami (coś o tym wiem <szlocha> ;D), i wątpię, żeby różniły się od tych, które w swoich piosenkach opisuje Bieber.

Jakieś pytania? Oświadczenia majątkowe? Pretensje? Liczę na komentarze. NIECH ROZPĘTA SIĘ PIEKŁO :D.

No, to się rozpisałem. Na koniec więc, kawał. Znów rasistowski.

Wiecie dlaczego  na rumuńskim weselu, na stole leży tort z gówna?
Żeby odciągnąć muchy od panny młodej.

Tak, tak, staczam się.... Łot Ewa?
Trzymajcie się!


wtorek, 25 października 2011

Zimny podmuch zmian...

Elo!

Kiedyś już pisałem, że nie będę się tłumaczyć, ale jakoś nie potrafię... Nie pisałem, bo się szkoła zaczęła na dobre, więc Piotrowski nie ma czasu.

Gópota Suchana:
W tym miejscu warto dodać, że nowy rzut uczniów w naszej szkole to rocznik 98, czyli ten, w którym urodził się brat Suchana, Suchan M. Dla rozróżnienia, Sóchan to będzie młodszy brat, a Suchan starszy.
Więc dzisiaj Gópota Sóchana. 
Ostatnio więc, na wycieczce (z ekozespołów) Sóchan złamał sobie palec. Zgadnijcie jaki... tak, fakera. Najlepsze jest miejsce złamania - kibel w PKP. No lepiej być nie może.

Pierdoła:
Czasami żałuję, że moja doba nie trwa choćby godzinki dłużej. Kapkę, nie dużo. Spać mi się chce jak nie wiem. No dobra, ale miało być o zmianach. Więc, od dzisiaj będę blogować co 2 tygodnie. Nie mam motywacji do niczego ostatnio, nawet, to tak ważnej rzeczy, jaką jest blog.

Mam nową stronkę internetową! Wejdźcie i sprawdźcie:  www.sla17.tk  . Hahahha!

Jak to mówi moja pani z religii: jednym palcem to se możesz. Weź i złóż wszystkie koniuszki palców w jedną kupę (hmmm?) a następnie walnij się tym w łeb.


Ale mi się śmiać chce z wyników wyborów - YEA! Jesteśmy wkońcu w Unii Europejskiej, więc mamy Transwestytów w Sejmie. Mi tam nie przeszkadzają. Ale dobrze, że Jaruś nie wygrał. Wiecie, szkoda drugiego tupolewa...

Dobra, kończę. Może coś lepszego kiedyś sklecę. Narazie!

W Gimnazjum cigaretts pali się w kiblach, a dookoła stoją nauczyciele i pilnują.  Wiecie jak nazywa się ten teren?

BAKAlland.

wtorek, 18 października 2011

BAJKA O NIEGODZIWYM HANDLARZU MORAŁEM.

Cześć, witajcie!
Ostatnio dużo czasu przeznaczam na szkołę, dlatego dziś mały zatykacz, a na dniach spróbuję coś fajnego dodać.
Wklejanko to bajka jednego faceta. Fajnego. No, znaczy nie chodzi o to, że mam na niego chrapkę. Fajny facet no, nie ma pstra w głowie, można z nim po ludzku pogadać, co ostatnio jest towarem zbytowym.  Bajka dotycząca pewnego handlarza. Jak to każda bajka posiada morał, który chyba w tej sztuce jest najważniejszy. Hapajcie! xD Narazie!


Martin Lechowicz - Bajka o niegodziwym handlarzu

Dawno, dawno temu za siedmioma górami za siedmioma lasami, za siedmioma budkami z piwem, żył sobie pewien handlarz. Handlarz ów, był niegodziwy, zły... był to taki burak po prostu... z Samoobrony. Miał tylko jeden wóz i jednego konia, nie dorobił się, bo nie dostał się do sejmu, i nie miał okazji się dorobić. Miał tam różne duperele i jeździł z nimi od miasta do miasta i tam je sprzedawał. Potem, po takiej wyprawie wracał do swojego miasteczka, które się nazywało Quibl. No i ten zły, niegodziwy i okrutny handlarz znęcał się nad swoimi zwierzętami, zwłaszcza nad swoim wiernym koniem, który mu służył już 25 lat, już powinien przejść na emeryturę, a on wykorzystywał go niecnie do ciągnięcia woza. Wozu. No i któregoś dnia ten handlarz… Handlarz jak miał zły humor, to najpierw bił swoją żonę i konia, potem dzieci i chomika. I papugę, papugę też bił. Pojechał on kiedyś do miasteczka obok. Nie – do innego, nowego miasteczka, w którym jeszcze nie był. Ludzie nie chcieli mu kupować tych jego pierdół. No więc on się zdenerwował, i jak to miał w zwyczaju: wziął kawałek deski i poszedł do stajni. Do jego konia. I zaczął go tłuc po mordzie, po pysku i w ucho i w kopyto. I tak się nad nim znęcał, aż w końcu przyszła policja, złapała go i wrzuciła do więzienia, gdzie dożył spokojnej starości, siedział tam 2 lata za znęcanie się nad zwierzętami. Bo w tym nowym mieście było takie prawo. No, koniec bajki. I jaki z tego morał? Morał jest taki: Jeśli musisz już walić konia, to rób to w Quibl-u.

Fragment 3-go odcinka
Masy Krytycznej
(MK_2005_06_11)

wtorek, 4 października 2011

Kiedy Kaczka przychodzi do Lisa.

Cześć

Trzaby się było wytłumaczyć, czego nie pisałem tydzień temu : Miał być podcast. Z Selerem. Nagrywaliśmy pół godziny, po czym ja, jako doświadczony dźwiękowiec zapomniałem tego zapisać.

I tyle życia na marne. Ale nie martwcie się, nadrobimy zaległości. Będzie dodane kiedyś, mimo woli nowe nagranie. Bo miało być, a nie było, więc będzie.

Jestem chory, nie ma mnie w szkole. Wydalam wszystkimi dostępnymi wylotami mojego organizmu. No, nie przesadzajmy. Poza nosem...

Gópota Suchana:

W sumie, to powinienem napisać: gópota z Suchanem, ale nie będziemy zmieniać tradycji...

WF, wychodzimy na boisko. Mamy kawałek do przejścia po chodniku (jakieś 50 m). Suchan niósł piłkę, i zaczęliśmy się kiwać. Niestety, nie dałem mu rady (znaczy według jednego z kolegów), na co Kowal (ten kolega) ryknął:

- Uuuu, Sławek, Suchan cię bierze!
- Nie, Suchan mnie nie bierze, jestem hetero - odpowiedziałem.

Ostatnio Kaczyński przyszedł do Tomasza Lisa!

Poza tym, że jeden drugiemu ponawrzucał (Boś się Pan nie przygotował, panie redaktorze, boś Pan nie wpóściłeś mojej działaczki partyjnej [na co w studio słychać było głośne Uuuuuuu]), to rozmowa całkiem cywilizowana była.

Zastanawia mnie tylko, dlaczego Jaruś nie chce mówić, kto będzie od czego w jego rządzie. Hmmm.... Powiedział, że nie mówi, bo Polacy są inteligentni, i się domyślają...

Siostro Basen, nie pomyliła siostra dawki dla Jarusia?

Eee, mnie to się wydaje, że Kaczyński w sumie to by chciał dobrze dla tej Polski, ale ma troszkę złe metody i czasem mu puszczą nerwy. Wkurza mnie tylko, że miesza Lecha Kaczyńskiego do swojej kampanii pod pretekstem ,,tradycji". Cóż...

Hahaha, widzieliście hasła kiboli pod kierunkiem Tuska?

Przeżyliśmy Ruska, przeżyjemy Tuska!Donald, matole! Twój rząd obalą kibole!
Nawet mi się podobają.

Dobrze, kończymy, bo....
a z resztą co się tłumaczyć będę. Kończymy bo tak  :)\

Siemka!

Kawal:
 Pewnego razu policja przyłapała całą grupę prostytutek podczas dzikiej orgii w hotelowym pokoju. Policjanci wyprowadzili prostytutki z hotelu i ustawili w szeregu na ulicy. Pech chciał, że obok przechodziła babcia jednej z dziewczyn. Gdy zobaczyła swoją wnuczkę, od razu podeszła i zapytała:
- Dlaczego stoisz, kochanie, w tym szeregu?
Dziewczyna, aby ukryć prawdę, wymyśliła na poczekaniu kłamstwo:
- Policja rozdaje pomarańcze za darmo, a ja tu stoję by parę dostać.
Babcia pomyślała na to: "To bardzo miło z ich strony - też postoję, to może jakieś dostanę". Jak pomyślała, tak zrobiła - ustawiła się szybko na końcu szeregu.
Tymczasem policjanci zaczęli spisywać dane prostytutek. Gdy jeden z nich doszedł do babci, strasznie się zirytował i zapytał:
- Łał, pani ciągle to robi w tym podeszłym wieku? Jak pani daje radę?
- Oh, słodziutki, to jest bardzo proste: wyjmuję moje zęby, ściągam skórkę i wylizuję do sucha... 

niedziela, 18 września 2011

Panie Rostowski, brawo!

Siemanko. Szczerze powiedziawszy miałem już iść brać prysznic, ale uznałem, iż są rzeczy ważniejsze, niż kąpiel.

Zaczniemy  Gópotą Suchana:

Fizyka, trafiło akurat tak, że mamy kartkówkę ze wzorów, które lekcję wcześniej były rozdane w formie kartki A4. Jak to zwykle bywa, Suchan nie pomyślał o tym, że jak go nie było, to se powinien skombinować, więc:

- Proszę Suchan, oto Twoja kartkówka
- Ale jak ja mam pisać?! (nieco filozoficzne pytanie...)
Przecież rozdawałam w poniedziałek kartki, nauczyć się trza było - odpowiedziała nieco głośniej Ordonówna, w odpowiedzi na pyskówkę Suchana
- Ale mnie nie było (właśnie w tej chwili bym go najchętniej skopał)
- Przecież w kontrakcie napisane jest, że obowiązkiem ucznia uzupełniać tematy jest.
A to moja wina, że nie uzupełniłem?

Faaak, co za osioł. 

Od poniedziałku zaczyna się kampania wyborcza w mojej szkole. Na przewodniczącego SU kandyduję ja, i taki jeden Adam. Będzie ostro? Nie wiem, zobaczymy. Trzymajcie za mnie kciuki! 

Słyszeliście co Rostowski powiedział gdzieś tam w centrum Unii Europejskiej?
CZY WY SŁYSZELIŚCIE CO ON POWIEDZIAŁ?! 

Macie:

http://www.tvn24.pl/2464559,0,0,1,1,minister-wojny,wideo.html

Dobrze powiedział! Unia się rozpadnie za niedługo, co przewiduje spora część analityków rynku finansowego. Co może będzie fajne, to to, że Niemcy troszeczkę zubożeją, bo to na Grecję będą musieli płacić, to na Portugalię, a to na Hiszpanię. Taka brzydka (bo niemiecka) dojna krowa.

BYDZIE WOJNA!

A jak! Czas teraz tylko panie ministrze przelać trochę $$$ na armię, bo jak Rusy wkroczą, to my się pistoletami na kulki nie obronimy...


To tyle, króciutko dzisiaj, przyzwyczajcie się, że coraz częściej będzie krócej. Ale lekarz mówił:
- Sławek, mało ale często.

Więc będzie częściej. Krócej.

;)

SIEMANKO!

kaWAŁ:

Pani na lekcji języka polskiego prosi dzieci o wymienienie cech charakteru Maćka z Bogdańca. Do odpowiedzi zgłasza się Jasiu:
- Honor.
- Ależ Jasiu - dziwi się Pani - czy "honor" to cecha?
- Nie, samo "h".

poniedziałek, 12 września 2011

Jestem najdzięty.

Siemka.

Wiecie, że mam tendencje do spóźniania się, nie?

Wiecie. Więc właśnie się spóźniłem. Miałem napisać w niedzielę, a piszę w poniedziałek. Cóż, trudno. Musicie się przyzwyczaić.

Przyszedł ten dzień, ta wiekopomna chwila, kiedy to ja, Sławek Piotrowski mogę zacząć swój post od:

Gópoty Suchana!!!
Niedziela, Chorzów. Tak się złożyło, że Suchan występuje z nami w przedstawieniu ,,Ekologia na wesoło", które w WPKiW mieliśmy zamiar wystawić. W całym przedstawieniu chodzi o to, że są dwa światy: śmieci i ludzi. Śmieciom nie podoba się, że mają burdel, a dokładniej rzec ujmując, że w pojemniku z napisem PUSZKI znalazły się butelki, gazety i baterie. Na koniec, kiedy już ludzie przyszli do rozumu, cały ten bajzel mają posprzątać, wkładając butelki do szkła, baterie do baterii i tak dalej.

I wiecie co zrobił Suchan? Uznał, że nie chce mu się grzebać w śmieciach i wszystko dał do jednej torby, po czym odstawił ją pod kubeł z napisem PUSZKI.

CAŁE PRZEDSIĘWZIĘCIE W DUPIE. CZY W MÓZGU SUCHANA (JAK KTO WOLI)

Pierdoła:
Wiecie co, powiem Wam, że szkoła to dla mnie natchnienie. Szczerze. Naszło mnie na tyle tematów, że... jestem najdzięty.

No dajmy na to ostatniego 'klasowego' pomiędzy nami, a tymi z klasy D. Gramy sobie spokojnie w nogę,  (aha, warto dodać, że Sławek stoi na bramce. I w sumie mu to pasuje) aż tu nagle słyszę głos kapitana naszej drużyny :

Paweł!!! Pokryj Roberta!!!
Co jeszcze warto dodać, że jestem trochę zboczony, co widać po treści powyżej.

Treść właściwa:
Widzieliście walkę Adamka i Kliczki?

Skubany Kliczko dobry. Wyższy od Górala i cięższy od niego. Oglądając galę, miałem wrażenie, że Witalij w ogóle się nie zmęczył. A Adamek próbował jak mógł, żeby dać rywalowi po ryju, ale jakoś to on po nim dostał.
 Cusz.

Powiem Wam, chamstwo ogromne z tym Pay Per View. Wszędzie walka była za free, tylko ciołki z Polski musiały płacić. Gdyby nie RTL... Najbardziej podobało mi się, kiedy w EPG (taka nowocześniejsza telegazeta) było napisane, że jest walka Adamek vs. KliczK.O.

Na pocieszenie: jeśli ktoś nie ma RTL, to cała walka jest już dostępna w internecie, możecie se obejrzeć. Poszukajcie (m.in. na darkwarez.pl (możecie pobrać po zarejestrowaniu się, co wiąże się z akceptacją regulaminu, ale wszystko jest za darmo)).

Kawał. Wszech czasów.

Pewne starsze małżeństwo  chciało wyjechać w podróż na dziki zachód. Tak się złożyło, że Pónbuczek im w tym pomógł i w końcu  się tam znaleźli. Facet jednak chciał se kupić buty (kowbojki), co zaraz po przyjeździe uczynił. Chce się pochwalić przed żoną (która ogląda w domu TV). Stanął i mówi:
-Żonuś, widzisz coś nowego?
-Nie nie widzę. A z resztą daj mi spokój, telewizję oglądam.
-Na pewno nie widzisz?
-No mówię, że nie.
Mężczyzna, w celu skupienia uwagi żony na jego nowym zakupie postanowił rozebrać się do naga, nie rozbierając kozaków.
- A teraz widzisz?
-No co, wczoraj wisiał, dzisiaj wisi, jutro też będzie wisiał. - odpowiada żona.
Mężczyzna nieco uniesionym głosem odpowiada:
- Bo on patrzy na moje nowe buty - krzyknął
- To trza se było kupić kapelusz - odpowiedziała żona.

niedziela, 4 września 2011

We wrześniu - OGÓRKOWA!

Witam we wpisie, który będzie kompletnie bez sensu.

Gópoty Suchana nie będzie jeszcze, bo nie zdążyłem znaleźć natchnienia.

Blogger dodał nowy User Interface (czyt. eee... User Interface). I wiecie co? Doświadczyłem rasistowskiej polityki giganta z Redmond, albowiem po ,,wypróbowaniu zaktualizowanego interfejsu Bloggera" okazało się, iż nie działa on poprawnie na Operze. Co więcej, jest to chyba wina Gógl, który napisał w swoim oświadczeniu, iż strzelił focha i nie wspiera Opery, czyli przeglądarki, z której korzystam. Postanowiłem więc olać ich cały wyczesany Interface, i wrócić do starego, zgodnego z Operą.

Trochę mi to przypomniało Wiśtę, która również strzeliła focha i okazało się, że nie wszystkie programy z XP będą na niej działały tak jak należy.

Ale kogo to obchodzi?

Nie mam o czym pisać. Znaczy miałbym, ale 75% zasobów mojego mózgu zajęło przeziębienie, któremu dzielnie próbuję stawić czoła. Więc:

Kupiłem 2 cytryny do herbaty. Lipton piję (ten zwykły), jeśli mam cytrynę, bo wspaniale smakuje. Niestety, 25 % zasobów nie wystarczyło mi na obliczenie pożądanej ilości soku z cytryny w herbacie, więc wycisnąłem całą połówkę.

Uwierzcie mi, Rutinoscorbin się chowa z zazdrości. Tyle witaminy C w herbacie nie miałem jeszcze nigdy. Prawy kącik mojej wargi (tej u góry) za sprawą skurczu mięśnia drastycznie powędrował w dół, drżąc jednocześnie. Katorga.

Jestem na Polopirynie, więc pocę się jak ruska świnia, i mam nadzieję, że w poniedziałek obudzę się zdrowy, ale na wszelki wypadek, aby cel został osiągnięty, zrobiłem sobie syrop z cebuli. Myślałem, że będzie gorszy w smaku, ale okazał się być zdatny do picia. Wypiłem łyżkę (a mam go chyba pół szklanki).

Wtedy właśnie dowiedziałem się, że jego prawdziwy smak poznaje się po 5 minutach. Biada tym, który po owym czasie chcieli ze mną pogadać ''face to face''. No miętą to czuć ode mnie nie było ;)

Na razie w moim gardle schronienia nie znalazł pumeks, co może i cieszy. Miejmy nadzieję, że dzięki mojej profilaktyce przed urośnięciem mojej choróbki do rozmiaru CHOLERNEGO CHORÓBSTWA pumeks odpuści.

Na koniec wytłumaczenie dziwnego tytułu mojego posta. Jest on bezpośrednio związany z moim kalendarzem na rok 2011, który po kupieniu 4 Pomysłów Na z Winiar, dostałem ''za okazaniem paragonu". Co miesiąc, na jego środku ukazuje się inna zupa. Od września, przez miesiąc na moim biurku bezustannie gościć będzie ogórkowa. Całkiem ją lubię, stąd ten wpis.

Cóż, trzymajcie się drodzy czytacze!

Kawał:

Mężczyzna idzie na porodówkę, w celu obejrzenia efektów porodu jego żony. W końu przychodzi pielęgniarka:
- Witam, pan Kowalski, jak przypuszczam?
- Tak, tak - odpowiada mężczyzna - chciałbym się dowiedzieć, czy mam syna, czy córkę.
- Ma pan bliźniaków, dwóch chłopców - informuje go pielęgniarka
- Aaa widzi pani, dwururka działa - chwalącym tonem odpowiada mężczyzna
- Wie pan co, musiałby pan ją sobie przeczyścić, bo obaj chłopcy to murzyni...

wtorek, 30 sierpnia 2011

Co Sławek myśli o polityce?

Siemka!

Postanowiłem napisać taki wpis, aby podzielić się z Wami moją wizją świata polityki. Ale najpierw pierdoła.

Dosłownie przed chwilą, po raz pierwszy w życiu, użyłem usługi pulpit zdalny. Jest to dokładnie program Team Viever, darmowy, można pobrać. I powiem z całym przekonaniem, iż jest to przewspaniała możliwość. Myślę, że przyszłością tego typu rozwiązań będą usługi typu serwis software przez internet. Całkiem możliwe, że będzie to dość chodliwa usługa.

Treść właściwa:
Powiem wprost: nie lubię ani PiS, ani PO, ani SLD, ani PSL. I nie, nie jestem malkontentem. Po prostu, widzę świat trochę inaczej, niż Jaruś, Donuś, Grzesiu i Walduś. Można powiedzieć, że jestem minarchistą. Jak dla mnie, państwa nie musi być, a jak już jest, to ma się ono zająć ochroną wolności. Podatki powinny być na poziomie 10%, tak jak to jest zapisane w Biblii. W świecie wolnym, kiedy każdy będzie dbał o własny tyłek, będzie o wiele lepiej, niż jest to teraz, kiedy opieka społeczna bez końca wypłaca zasiłki ludziom, którzy już chyba w ogóle się nie zmienią. Przecież, gdyby nie mieli żadnej zapomogi, sami by się postarali o to, aby mieć co włożyć do garnka.

A przecież ludzie nie są wilkami, nie? Gdyby zobaczyli, że komuś dzieje się krzywda, daliby parę groszy na zaspokojenie podstawowych potrzeb. A drugi, robiłby co w jego mocy, aby nie brać takowej zapomogi długo. A z resztą, ten co daje, w końcu wkurzyłby się, że trwa to za długo i sam by przestał prawda?

No dobrze Sławku. A szpitale?

Dlaczego służba zdrowia nie ma być prywatna? Bo co, ludzie nie będą mieli na płacenie ubezpieczenia? BĘDĄ MIELI! Oczywiście, że tak. Przypuśćmy:

Zarabiamy 2000 zł brutto
 troszkę z tego idzie na ZUS (ok 40%)
troszkę idzie na vat (ok 15%, bo zależy co kupujemy)
podatki osobiste (zależy, ok 30%)

Po czym zostaje nam...
około 17% 

Proszę więc nie mówić, że nie starczy. I ludzie by wkońcu zarobili.

Czyż nie pięknie to wyglada?

Dokończę kiedyś, bo temat spory. Liczę na komentarze ;)

Kawał:
Dlaczego kobiety nie mogą się modlić z mężczyznami w meczetach?
A jakby się tobie seksi laska przed twarzą wypięła, to umiałbyś się skupić na modlitwie? ;)


Siemka, i powtarzam: liczę na komentarze! 
 

niedziela, 21 sierpnia 2011

Już za parę dni, za dni parę...

Witam.

Cholercia, powiem Wam, że jak jeszcze tydzień wakacji do końca nie minął, to człowiekowi się nudziło. Ale jak ostatni tydzień został, to już się nie narzeka.

Ostatnio nawet oglądałem Miodowe Lata (które Polsat puszcza co wakacje. I dobrze), w których mówiono o przewidywanym końcu świata. Mówili, że będzie za dwa tygodnie. Serial 'leciał' 19.08.2011. No, to trafili.
Nie, no żartuję. Muszę coś zdradzić: LUBIĘ SZKOŁĘ! Tak! I wiem, że teraz, po takim oświadczeniu, to już nikt nie będzie czytał mojego bloga.

No, ale dlaczego mam nie lubić?

Przecież widuję tam kumpli. No dobra, może nie wszyscy... No tak. Tylko nieliczni są normalni. ALE CZY TO MOJA WINA?!
Kiedy idę do szkoły, to zmagam się z przeciwnościami natury. Śnieg, deszcz, mróz - muszę iść. I to mi się nawet podoba.
Mam motywację do nauki. Gdyby nie szkoła, to bym jej nie miał, a następne pokolenie miałoby IQ na poziomie puszki ciepłej Coca-Coli.
A z resztą - MAM CO ROBIĆ!

Dlatego właśnie lubię szkołę.

A Wy? Lubicie? PISZTA KOMENTARZE!

A ja idę sobie porządkować komputer. Według zaleceń kolegi:

[UWAGA - DLA NIEINFORMATYKÓW TEKST JEST DENNY!]


1. CCleaner + CCenhancer (najpierw Cleaner, potem Enhancer) - zaznacz odpowiednie opcje (wedlug uznania, ja prócz hasel i wolnej przestrzeni mam zaznaczone wszystko) Potem zakladka rejestr, zaznacz wszystko, przeskanuj, napraw. Podziel sie ze mna wynikiem (ile MB obczyszczonych i ile bledów naprawionych)
2. Odkurzacz - zainstaluj, wybierz tryb bezpieczny - oczysc.
3. Malwarebytes' Anti-Malware - zainstaluj, zaktualizuj bazy i zrób pelne skanowanie - wykryte zagrozenia usun, z ich liczba podziel sie ze mna
4. Wise Registry Cleaner Free - sciagnij, zaznacz wszystko, przeskanuj i wyczysc. Potem wybierz opcje defragmentuj i wykonaj zgodnie z zaleceniami
5. PerfectDisk - zainstaluj, kliknij Start i poczekaj. Zdefragmentuj obydwie partycje, po kilka razy (za pierwszym nigdy 100% nie chwyci)
Gotowe, oczysciles swój komputer. Jesli nie zauwazyles róznicy, jestem zdziwiony!
Jesli dodatkowo chcesz poznac stan swojego sprzetu, polecam :
1. Memtest - niestety program wypalany na plytce, ale warto czasem zapuscic go i sprawdzic, czy aby na pewno z nasza pamiecia RAM jest wszystko OK. Nie czesto, osobiscie robie to co 6 miesiecy.
2. HD Tune - program do instalacji w Windows, wybieramy Error Scan, nie zaznaczamy Quick Scan i czekamy. Im wieksza pojemnosc, tym dluzszy czas. Jesli chcesz poznac predkosc odczytu i zapisu dysku, od tego jest peirwsza zakladka, która pojawia sie po uruchomieniu programu
Gratulacje, sprawdziles swój komputer. Niestety, nie znam zadnego programu do testowania grafiki
Jesli chcesz dokladnie wiedziec, czy nie ma zadnej ukrytej infekcji, wygeneruj odpowiednie logi. Polecam to zrobic na fixitpc.pl, tam sa lepsi fachowcy  Instukcje masz w odpowiednim dziale 

No, więc trochę roboty mam. Soł gut baj.

Do W Cip:

Mówi córka do matki w sklepie:
- Mamo kup mi lizaka.
- Nas ledwo na chleb stać, a ty chcesz lizaka. Marlboro czerwone poproszę.

niedziela, 14 sierpnia 2011

Dzię Dobry.

Szanowni czytacze. Dwa poprzedzające wpisy, nie zawierały w sobie polityki. OŁ NOŁ!

Mózg chce eksplodować, serce pękać, a palce są pełne żądzy wciskania tych prostopadłościaniczków QWERTYUIOP i tak dalej...

A działo się sporo. Zacznijmy jednak pierdołą:
Ostatnio przerzuciłem się na TVN 24. Co prawda ostatnimi czasy, aby dostać się do 40 calowego SAMSUNGA (SZPAN!), to muszę wygrać konkurencję z Jim-Jam-em, Cartoon-Network-iem, i Disneyem Playhouse. Rzadko wygrywam, ale mimo to zdążyłem wyrobić sobie zdanie na temat tej stacji. Całkiem fajna telewizja. Ale nie o tym.

Jakiś gościu przeprowadzał wywiad z miską. Znaczy z miss Polonia, która jechała się starać po koronę Miss Uniwerse, czy jakoś tak. Po twarzy wywnioskowałem, że ,,miska" to wcale nie jest obraźliwy epipet. Epitet. Ona w ogóle nie jest ładna. No cóż, wyrasta nam pokolenie dzieci jedzących kurczaki faszerowane sterydami. Ale to też nie o to chodzi.

Wracamy do wywiadu. Miska, po skrzętnym przedstawieniu swojej kreacji, która - między nami - wyglądała jak suknia ślubna w połączeniu z haftowanym obrusem ( i tu się odezwą ,,kreatorzy mody": Sławek, ty się tak znasz na modzie,  jak krowa na kwaśnym mleku. Możliwe, ale dla mnie projektanci [ubrań, budynków] powinni robić tak, żeby się ludziom podobało, a nie narzucać co pół roku nowy styl), została zapytana przez dziennikarza:
- A z czym kojarzy Ci się Polska?
- Polska yyy..... Poooolska.... yyy... Pooolska toooo dla mniiie symbooool yyy.... (10 sekund pauzy, dziennikarz zaczął już się chichrać  pod nosem) symboool... Polska To Dla Mnie Symbol Mojej Ojczyzny.

Aha. Czyli całkiem oryginalnie.  Zupełnie inaczej, niż 38 mln Polaczków. I kolejne 20 mieszkających w Irlandiach, Brazyliach i Stanach. 

Dobra, do treści właściwej. Długawy coś ten wpis... 

Tak sobie rozmyślam o Andrzeju Zawalidroga Lepperze. No ikoną to on był. Z pewnością. Dla rolników. Podobno w co drugim wiejskim kościele obok pani z Częstochowy wisiała jego facjata. Nie chodzi jednak o to. Przecież miał tylu przyjaciół, tylu znajomych, współpracowników i.... nikt nie zauważył, że dzieje się z nim coś nie tak?

Zdziwiła mnie bardzo wiadomość o śmierci Endriego. A już, że to było samobójstwo?! SZOK! Człowiek o tak mocnych poglądach, przeciwstawiał się każdemu, Morozowskiemu ,,w papę chciał dać", i się powiesił? Nie do wiary.

A jaki był powód? Problemy finansowe. Pomyślałem sobie, że gdyby każdy z problemami finansowymi miałby zrobić tak jak Lepper, to "  Polska To Dla Mnie Symbol Mojej Ojczyzny" byłaby myślą całkiem oryginalną.  


A z innej beczki: widzieliście spot Komorowskiego, w którym chwali się swoimi osiągnięciami?

Według mnie, to Arcyprzenajświętszy Bronisław 'Wpadka' Komorowski, powinien mieć mocno przerośniętą prawą rękę. Przez 3 minuty bez przerwy się wita. 

Oto więc wyzwanie dla producentów sprzętu sportowego: trzeba wymyślić hantle dla leworęcznych. Albo dla tych, którzy muszą ćwiczyć tylko lewą rękę.

Co sądzicie o raporcie? O tym Milerowskim, a nie z Maku. Makowym. Makowcu.
Czuję trochę niesmaku, kiedy mam się wypowiadać na ten temat. Nie widziałem dowodów, więc nie wiem. Myślę jednak, że jest to najbardziej prawdopodobna wersja zdarzeń. 

Uśmiałem się, kiedy jedna kobieta powiedziała, że samolot zderzył się z patykiem. Cóż, maszyna najnowsza nie była, a najmniejszy uszczerbek w bryle samolotu, może zaważyć na jego trajektorii lotu. 

Co Wy sądzicie na ten temat. Piszcie komentarze, jestem strasznie ciekawy.

Kończymy, panie i panowie.

Przed pożegnaniem, spełnię prośbę mojej fanki. I koleżanki jednocześnie. Pozwolę sobie zacytować kawałek dialogu pomiędzy nami:


 22:34:48
ale w nastepnej notce liczę na jakies pozdrowienia    


Długo myślałem nad tym zdaniem. Jak je napisać. Co zrobić. No cóż, postanowiłem w końcu napisać jakieś pozdrowienia. Więc:

Pozdrawiam pana Donalda Tuska!

xD

Siemka.

Kawał:
siedziba Biura Obrony Rządu, planowanie wizyty Obamy w Polsce:
- Kto przyleci?
- Obama, amerykański prezydent.
- Tu przyleci?!
- Nie, Boeingiem. 
  


//edit: Jeśli chodzi o Leppera, nie przyszło Wam do głowy, że zrobił to dlatego, żeby samoobrona miała większe szanse w wyborach?

czwartek, 11 sierpnia 2011

WAKACJE 2011: Drugie Trzy Stawy 2

3 Stawy - Welcome. Przyjeżdżamy (na ,,Olowskich" biletach), po czym zgrabnym krokiem ruszamy w stronę centrum. Trzeba przyznać, że niestety jest źle zaprojektowane. Niektóre centra są budowane na planie owali, jednakże w tym katowickim, po przejściu paru sklepowych witryn, lądujemy w ślepym zaułku. Projektanci się nie popisali...

Cel: ErTiWi OJRO AGieDe. Wchodzimy, a tam dwupiętrowy sklep. Fajny i ogrooomny. Szukamy działu z depilatorami. Po 5 minutach doszliśmy do wniosku, że w dziale z obiektywami do aparatów fotograficznych raczej golarek nie znajdziemy.

Po zmianie miejsca szukania: YES! Znaleźliśmy umiłowany przez Aleksis depilator - PHILIPS !@#$%^ (jakiś-tam typ) z dwiema głowicami. Moja towarzyszka była przeszczęśliwa. Powiedziała mi tylko, że ma nadzieję, iż nie jest to ostatni depilator ( z ekspozycji). Miała już jeden aparat z wystawy, to jej się popsuł, więc postanowiła kupić drugi - okazało się, że też "zza szybki".

Wracając więc do wątku, żywiła ogromną nadzieję na to, że mają jeszcze jakieś oryginalnie zapakowany, w pudełku, i w ogóle, że będzie `sexi-flexi`. Zawołałem faceta na depilatory. On, z lekko przymrużonymi oczami, wskazującymi na pogardę,  spojrzał na mnie, po czym zawołał jakiegoś innego pracownika.

Ok, jesteśmy przy Oli.
- poproszę ten - wskazującym palcem pokazała FILIPSA
- chwileczkę... - odpowiedział facet, ruszając jednocześnie przyspieszonym krokiem w stronę komputera z bazą danych, po czym odpowiada:
- niestety, jest to ostatni tego typu depilator.

Ja, jako człowiek często nie radzący sobie ze swoimi emocjami, wszedłem na dział ze szczoteczkami do zębów, po czym począłem się brechtać. Bez opamiętania i zdrowej miary.

Powyższa czynność zajęła mi całą drogę od szczoteczek za 3 zł do tych za 300 zł. Postanowiłem jednak wrócić do mojej towarzyszki. Okazało się, że oni nie mogą sprzedać urządzenia z ekspozycji. NIE MOGĄ! Jechaliśmy z Zabrza do Katowic tylko po to, aby dowiedzieć się, że takie depilatory zostały tylko z PLEJADZIE w Bytomiu. Radość Oli była nie do opisania. Padło trochę słów:

- *****
- co za ****
- ** ********

Postanowiliśmy się jednak nie poddawać i udaliśmy się do reala, gdzie (dzięki moim umiejętnościom znajdowania się w obcym miejscu) znaleźliśmy dział z depilatorami i ostatecznie kupiliśmy o 9 zł droższy model. Nie był to ten, który chciała Ola, ale powiedziane zostało (po całej podróży), że goli dobrze.

Po zakupie, powłóczyliśmy się trochę po centrum, poczekaliśmy na autobus i dojechaliśmy do centrum Katowic. Do końca podróży (czyli do godziny odjazdu pociągu) zostało nam jakieś 50 minut, więc wstąpiliśmy jeszcze na targ owocowo-warzywny, kupiliśmy jabłko i 2 gruszki, i w pobliskim parku spoczęliśmy na chwilę, rozmawiając o sprawach błahych, i tych mniej.

Podróż ostatecznie skończyła się na skrzyżowaniu ulic Powstańców Śląskich i Wolności w naszym kochanym Zabrzu. Po ostatnim słowie, pożegnaliśmy się: Ja, Ola i Philip. S.

3MAJCIE SIĘ!

środa, 3 sierpnia 2011

WAKACJE 2011: Drugie Trzy Stawy

Cześć.

Wpis wakacyjny, czyli:
- sama treść właściwa
- zero polityki
- kznt (krótko, zwięźle i na temat).

Byliśmy z Olą nad Trzema Stawami już rok temu. Jednakże okoliczności zaistniałe parę dni przed wyjazdem zdecydowały za nas - cel wyprawy: Katowice - 3 Stawy.
Dokładnie chodziło o kupno depilatora. Różowego : ) Dla Oli. I dla jasności.

Z Zabrza do Katowic jest ok 30 km. Z PKP się aż tak tego nie odczuwa. Szczególnie, gdy jedzie się FLIRT-em, czyli pociągiem osobowym (tzn. bez przedziałów), w którego środku występuje ABD (Absolutny Brak Drzwi), wyłączając oczywiście drzwi wejściowe i te od kibla. Cichutko, miękutko, fajniutko.

Przemierzając te 30 kilometrów, żywiliśmy nadzieję na kupno ustalonego depilatora, z ustalonymi głowicami, i z ustaloną ceną: 140 zł w RTV euro AGD.

Yes! Katowice, banhof. No i tablica, z napisem, którego wymowa przyniosła nam spory kłopot: ,,TO TEMPORARY RAILWAY STATION". Już wiedzieliśmy, że są to Katowice.

Troszeczki burdel mają z tym dworcem, ale za to, kiedy zobaczyłem, jak ma się prezentować nowy, pomyślałem: warto.

Do celu zostało nam parę przystanków, które postanowiliśmy przejechać autobusem. Przejść też by się dało, ale ,,(...) czas goni nas". Nieco tłoku, ale podróż nawet komfortowa. Podczas jazdy, zaatakowałem Olę łokciem, jednocześnie pokazując jej wskazującym palcem budynek, na której rozwieszona była jakaś biała, ogromna szmata, z logiem prezydencji RP w UE, o którym pisałem parę wpisów wcześniej.

Na jednym ataku się nie skończyło, albowiem 3 przystanki później, moja kość (nazwijmy ją ,,łokciową") ponownie wylądowała w jej boku. Tym razem chodziło mi o pewnego dentystę, Kupkę. Tak miał na nazwisko. Cóż, lepiej Kupka niż Kaczyń... tfu, miało nie być o polityce.

3 Stawy - Welcome. Przyjeżdżamy (na ,,Olowskich" biletach), po czym zgrabnym krokiem ruszamy w stronę centrum. Trzeba przyznać, że niestety jest źle zaprojektowane. Niektóre centra są budowane na planie owali, jednakże w tym katowickim, po przejściu paru sklepowych witryn, lądujemy w ślepym zaułku. Projektanci się nie popisali...

C.D.N.

poniedziałek, 25 lipca 2011

Sławek sypia z komputerem.

Cześć.

Pierdołów jest dzisiaj więcej.

Po pierwsze: lifing pieprznąłem. Zmieniłem wygląd strony, dodając moją facjatę na sam wierzch. Teraz to mi dopiero statystyki spadną... Z resztą skorygowałem układ strony i te pierdoły typu wyszukiwarka dałem na prawo. No bo jak człowiek od lewa do prawa czytać nauczony jest, to najpierw by se posta chciał przeczytać, a potem... No, a potem może se dać subskrypcję na e-mail, czy przeczytać najpopularniejszy wpis. Usunąłem za to ,,Obserwatorów", czyli pusty kwadracik z niebieskim przyciskiem psującym cały dizajn.

A po drugie, to pierdoła w tytule jest. Tak to prawda. IT-sekualista? Nie, broń Boże. Po prostu myślałem znów nad jakimś bombowym tytułem, który przyciągnie ludzi. Chodzi o to, że jak ja idę spać, to i na starcie w Windows 7 naciskam ,,uśpij". Tyle.


Ale mamy pogodę. Pod psem. Wróć! Suką.

Ani to wyjść gdzieś, człowiek chociaż do Gliwic by się przejechał, ani zrobić czegoś sensownego... Muszę siedzieć i patrzeć na te mózgopopieprzańce, jakimi są ,,dlaczego ja?" "Trudne sprawy", czy różne inne tego typu tasiemce, choćby nawet związane z polskim sądownictwem. Blee!

Zawsze mnie ciekawi to, że ludzie w tych sądach pochodzą z różnych polskich miast, a sala sądowa jest ta sama. Hmmm...

Nie mam co robić oprócz gry w eurobiznes co stało się powodem mojego zatopienia w książkach. Zorientowałem się, że więcej ludzi chce je pisać, niż czytać, więc moją książkę usunąłem. Na szczęście przyszło mi do głowy, aby wkleić ją tutaj, co właśnie czynię kończąc ten wpis. Niech to, że owa jest na końcu zamiast kawału świadczy o jej samej ;). W pewnym momencie jest ucięta i nie ma dalszego toku. Nie przejmujcie się tym. W ogóle.

NARAZIE!

Miły, niedzielny wieczór. Ludzie w Parku Poniatowskiego jedzą lody, matka z dzieckiem bawi się na zielonej trawce, a grupka dzieci jest oblewana przez prześwitujące wiosenne słońce kropelki wody z fontanny, dookoła której skaczą, śmiejąc się i ciesząc z tej ulotnej chwili radości.
-Skubacz, patrz – zawołał Rojek – stonoga wcale nie ma stu nóg.
- Jak to? – zapytał Skubacz z uniesionymi w górę brwiami, sugerującymi niedowierzanie.
- Patrz: wszystkie nogi mam tutaj – Rojek wskazał palcem czarną tekturkę, na której chaotycznie poukładane były kończyny owada – są tylko 64.
- Powyrywałeś jej nogi?! – wykrzyknął z przejęciem kumpel .
- No co, eksperyment naukowy – wygłosił Rojek, z intonacją dostosowaną do wywarcia na Skubaczu wrażenia, że oto ,,biolog’’ ma rację.
- Daj ja Ci tak nogi powyrywam. I policzę. Ciekawe czy będzie ich sto… - Prześmiewczo odpowiedział Rojek.
Rojek i Skubacz – koledzy ze szkolnej ławki. Znali się od początku – w tę samą niedzielę byli chrzczeni, w ten sam dzień poszli do pierwszej klasy, gdzie przydzielono ich do jednej ławki, w końcu w jedną niedzielę ksiądz udzielił im komunii. Mieli po dwanaście lat, ale to Rojek był starszy. O dwie godziny. Wyglądem zbytnio się nie różnili. Kolor włosów ten sam - blond, ale fryzura jednakowa nigdy nie była – jeśli jeden miał irokeza, drugi był ostrzyżony ,,na jeża”. Kiedy Rojek ulizywał włosy, Skubacz stawiał je na żel. Twarze obsypane piegami jak kruszonką. Rojek miał ich jednak mniej. Posturą również się nie odróżniają – obaj chłopcy lisi, chudziutcy, a mimo to z ogromnym apetytem.
Chłopcy – Robert i Sebastian – bardzo się lubili. Od zawsze. Nie było między nimi nigdy żadnych kłótni… pomijając tę z szóstej klasy, kiedy zakochali się w jednej dziewczynie. Sytuacja ta zapamiętana została bardzo szczegółowo przez forum klasy, które uznało, że jest to ewenement, jeśli chodzi o relacje pomiędzy Rojkiem a Skubaczem.
Nazywała się Ala – piękna, wysoka dziewczyna, brązowe włosy, świetna figura i uśmiech promieniujący na prawo i lewo za każdym razem, kiedy coś ją ucieszyło bądź rozbawiło. Ale sytuacja ta często się nie powtarzała – Alicja pilnie się uczyła, i kiedy jej coś nie wyszło, siadała w kąt, aby rozmyślać o popełnionych błędach. Należała zdecydowanie do gatunku myślicielek. Ganiali za nią wszyscy chłopcy ze szkoły – brzydsi i przystojniejsi. Ona, uśmiechając się bardziej z każdą ofiarowaną jej różą, zauroczyła każdego, kto się w niej zadurzył. W głębi serce jednak

środa, 20 lipca 2011

Więcej niż mniej.

Cześć.

Zgodnie z tym, co w poprzednim poście brak głupoty Suchana.

Pierdoła: Ostatnio pan Piotrowski zaczął czytać książki. Naprawdę! Trwa to od maja, kiedy przeczytałem Miasto Ślepców. Od tego czasu zacząłem czytać książki dla przyjemności. A to niemałe osiągnięcie, biorąc pod uwagę fakt nieprzeczytania 80% lektur szkolnych. Jednak cieszę się, bo na przykład Sposób na Alcybiadesa mnie nie wciągnął i po 80 stronie potrafiłem odrzucić go w kąt plecaka, celem odniesienia (książki) w kąt... biblioteki na Placu Warszawskim. Ale nie o to chodzi. Bardziej myślę o tym, że po wchłonięciu dwóch książek dla przyjemności, nabieram ochotę na napisanie swojej. Napisałem nawet pierwszą stronę, ale jakoś nie chce mi się dalej pisać. Martwi mnie tylko to, że naszło mnie na pisanie po przeczytaniu ok. 10 książek w całym moim życiu, co nie wróży dobrze mojej książce. O ile w ogóle powstanie.

Drugą pierdołą jest fakt otrzymania chyba 2 kartki pocztowej w moim życiu. Co ważne, jest to kartka od dziewczyny! Atrakcyjnej! Niestety, całość psuje fakt, że podczas trwania roku szkolnego umówiliśmy się z nią, że ja Jej wyślę z Krakowa, a Ona mi stamtąd, gdzie pojedzie na wakacje. Czyli dokładnie z Jastrzębiej Góry. Niestety, nie jest to więc efekt jakiegoś uczucia. Nie ma się z resztą czemu dziwić. Niestety, niestety, niestety... xD

Treść właściwa:
Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie wyborów. 2 dni głosowania niekonstytucyjne, za to głosowanie korespondencyjne i przez pełnomocnika jest. Dobry to wyrok. Głosowanie dwudniowe to ogromne koszty, ale za to więcej czasu na to, żeby przyjść. To jednak zastępuje zgodny z Konstytucjonalny pełnomocnik : jeśli ktoś nie może przyjść, a chce - może go wysłać.

Szkoda tylko, że bilboard-y i spoty są zgodne - może gdyby nie były, zaoszczędzono by troszkę pieniędzy, albo przeznaczono by je na jakieś lepsze cele. Może.

Ale za to, że są, możemy oglądać tak śmieszne spoty, jak ten z PiS-u, kiedy to Prezes, z tak nienaturalnym uśmiechem, że aż ma się wrażenie, że usta za moment pękną, otwiera jakieś szklane drzwi. Śmieję się przez łzy - tyle pieniędzy na to poszło, że Autostradę A1 można byłoby o kilometr dłuższą pewnie zrobić. Albo i o więcej. Cóż...

Swoją drogą, ciekawe, czy Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk (KRRiT) ma nadzór nad spotami emitowanymi w TV.

Dobra, lecę!
NARAZIE!

Kawał:

Świński kawał?
BOCZEK!

niedziela, 10 lipca 2011

Supernews

Poem Wam Superniusa:


ŻYJĘ!


Co więcej, właśnie piszę na blogu!


A to już osiągnięcie...


No dobrze, zacznijmy pisać ciągłym tekstem...


Gópoty Suchana nie ma, bo są wakacje.


Pierdoła: Kurde, miałem pisać ciągle...


Dobra, bez tych schematów. Miałem już być w KonteStacji, ale cholera jakoś nie miałem kiedy napisać do Huga. Muszę nagrać najpierw 5 odcinków, żeby mieś awaryjne, a potem co tydzień nagrywać. Potem, jak czasu nie będzie, to awaryjnego się wyśle i będzie spokój. No. Ale powiem Wam: wakacje są!  Swoją drogą, ciekawe czy powróci zeszłoroczny syndrom Słonecznej Chorwacji.


Chociaż nie, może teraz będzie Grecja. Wszyscy się chwalą, że do Grecji się wybierają. Nie ma się czemu dziwić. Griechenland właśnie bankrutuje, więc wszystko tam tanie jak barszcz jest. Soł, nie ma się czemu pieklić.  A dlaczego Grecja bankrutuje? Odpowiedzią mogą być darmowe leki w aptekach i dotacje na kupno skarpetek. Tam się ich nie pierze, tylko się wyrzuca i kupuje nowe. Tacy są Grecy: leniwi. Przez całe życie nic nie robili, bo myśleli, że jak kraj turystyczny jest, to można leniuchować. Okazuje się, że nie. Ale coraz to mniej się o Grecji mówi w TV. Jest lepszy temat.


Można by rzec, zrzynając z pewnego polskiego filmu, że Wszyscy Jesteśmy Prezydentami. Tak tak... I co? Wystarczyło parę dni, i już kompromitacja. No i nie trudno było się domyślić, że owa pochodzić będzie ze strony naszej szanownej i kochanej  (aha, dupa) opozycji. PiS, za pomocą ust Europosła Zbigniewa Ziobro , postanowiło obarczyć  Tuska zarzutami dotyczącymi wolności słowa. Ludzie, nie można tak robić. Wiadomo - jest ograniczenie, to fakt, ale dzięki takim zachowaniom kompromitujemy się w oczach europejczyków. Tym razem, trzeba poprzeć Komora, który mówi, że ,,Własne brudy trza prać u siebie". Dobra, nie będziem na władzę najeżdżać, bo do mnie w domu Agencja Budzenia Wczesnoporannego (ABW) się pojawi, i co?

Ale powiem Wam, wspaniałe logo jest tej prezydencji. Wszystko idzie w górę : ceny chleba i ceny żywności, ceny jakichkolwiek produktów, podatki, płace polityków... a na końcu flaga Polski, narysowana na kształt tej z loga Solidarności. Jakby to właśnie ona była powodem tego burdelu. Ale to tylko moja interpretacja. 

Tak samo, jak interpretuję reklamę PKO, który dumnie posługuje się mianem Banku Polskiego. Chodzi mi o tą, z mini-ratką. 

1. Mini ratka fcale nie jest mini,
2. W pewnym momencie jest taki dialog:
     - Wziąłeś pan lampę?
     - Wziąłem
     - Na mini-ratkę?
     - No ratkę...
Według mnie oznacza on brutalną prawdę z tymi ich mini-ratkami...
3. Brutalnie się wpycha do domu kredytobiorcy
4. No i koniec: Leży Majewski z wyżej wymienionym i tekst ,,Gasimy lampkę", wywodzący się z filmu ,,Projekt dziecko", gdzie leży dwóch Gejó.. tfu, Homoseksualistów, i jeden z nich narzuca się drugiemu, chcąc sex-u. Drugi, ulegając pierwszemu mówi: ,,Dobra, gaś lampkę".

Po takim wstępie zdecydowanie odradzam wzięcie kredytu z mini-ratką. No.

To kawał na koniec, bo już mi się pisanie zmierzło. Obiecuję pisać częściej. No, to NARCIDA!

kawał (trochę rypnięty, ale fajny :D):

Stoi dwóch pijaków pod drzewem i sikają. Jeden do drugiego mówi:
- Dlaczego sikasz tak cicho?
- Bo sikam na nogawkę.
- Nie szkoda Ci nogawki?
 - Nie, bo sikam na Twoją. xD

środa, 22 czerwca 2011

O Jezus

Witam Was tak gorąco... że nie wiem.

Tak, okazuje się, że Piotrossski jeszcze żyje. Dlaczego nie pisał? To pytanie dość retoryczne... Troszkę miał do roboty w szkole, za co został wyróżniony, ale to nie jest ważne. Przepraszam Was serdecznie, ale od razu mówię: jest to ostatni raz, kiedy Was przepraszam, bo jak nie piszę, to znaczy, że nie mogę, że mi się nie chce, że mam to w dupie, że śpię, czy że se duszę biskupa (ostrzę ogóra, czochram bobra, czy coś ;D).

Żałuj synu żałuj! Dużo się działo, a ja nic nie pisałem.

I wiecie co? Dalej mi się nie chce. Dzisiaj Dzień Ojca, i siedzę właśnie przy ,,porywającej" uroczystości.

No, więc Was pospolicie oleję, i zostawię z kawałem na końcu wpisu.

Pochwa!

Facet pyta się prostytutki:
- Słuchaj, co można zrobić za 5 zł?
- Włożyć i wyciągnąć - odpowiada
Więc on włożył, ale wyciągnąć nie chciał. Minęło 10 minut i prostytutka się pyta:
- Czemu nie wyciągasz?
- Bo mam tylko dwa pięćdziesiąt .

x)

niedziela, 22 maja 2011

Recenzja ,,Miasta ślepców"

Elo! :]
Dzisiaj postanowiłem wkleić recenzję książki, którą miałem okazję niedawno czytać.
Komentujcie, komentujcie ;)


JOSÉ SARAMAGO  „MIASTO ŚLEPCÓW”


Recenzja – Sławomir Piotrowski

          Epidemia i ślepota – z pozoru dwa odrębne słowa, dwie dalekie od siebie treści. Jose Saramago – portugalski pisarz, laureat Nagrody Nobla – postanowił owe wyrazy połączyć w związek wyrazowy, który wywołuje zmrożenie krwi w żyłach. Na mnie, wywołał on również nieprawdopodobną żądzę przeczytania ,,Miasta Ślepców” –  książki Portugalczyka, którą napisał w 1994 roku, a którą w 1999 po przetłumaczeniu przez Zofię Stanisławską wydało wydawnictwo MUZA S.A.
          Akcja zaczyna się w dość nietypowym, jak na książkę miejscu: na skrzyżowaniu bliżej nieokreślonego miasta. Kierowca samochodu, do którego dotarła czerwień ulicznego halogenu, zatrzymał pojazd. Po chwili czekania po oczach dostał on światłem zielonym, a mimo to nie rozpoczął jazdy. Nie pomagało nawet trąbienie współużytkowników ulicy – auto jak stało, tak stało. Furia jednego z kierowcy sięgnęła zenitu i – wysiadłszy ze swojego samochodu – ruszył wraz z innymi w kierunku zawalidrogi, gotowy zepchnąć przeszkodę na pobocze. Przez szyby owego samochodu widać było mężczyznę, który nerwowo machając rękoma powtarzał bez przerwy dwa słowa: „Jestem ślepy! Jestem ślepy!”
          Nieoczekiwanie, ślepota, która swoją formą różni się od tej ,,standardowej”, ponieważ zamiast ciemności, ślepy widzi ,,morze białego mleka”, zaczyna dotykać co raz to większe rzesze ludzi. Żona pierwszego ślepca, okulista, złodziej samochodów, pokojówka i inne osoby, które miały kontakt z zarażonym, lub z ,,zarażonymi od zarażonego”. W tej sytuacji, władze postanawiają odizolować zdrowych od chorych. Pierwszy transport zabiera zarażone osoby. Do autobusu udało się również przedostać żonie okulisty, której – o nieprzewidywalny losie – nie dotknęła ślepota.
          Transport kończy się w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym, w którym zaczęła się kolejna epidemia – epidemia brudu. Nieczynne toalety i nieczyste podłogi stały się codziennością ,,kuracjuszy”. Obiekt został opanowany przez wojsko, które pilnowało, aby nikt z niego się nie wydostał. Dostawy jedzenia, które według zapewnień miały pojawiać się 3 razy dziennie, często nie trafiają do odbiorców. Z biegiem czasu w szpitalu zamykani są kolejni zarażeni, a mimo to dalej nie dbano o zapewnienie podstawowych środków egzystencji. Akcja, tocząc się dalej, przynosi mało zaskakujące fakty – pojawiają się pierwsze ofiary śmiertelne. Pierwszą był złodziej samochodów, którego prostytutka kopnęła z tzw. ,,obcasa” w udo, tworząc śmiertelną w takim środowisku ranę, po tym, jak mężczyzna zaczął ją obmacywać i nawiązywać rozmowy, które swój cel miały ulokowany w łóżku. Wyrazu „łóżko” użyłem w kontekście erotycznym.
          W szpitalu zawiązuje się banda, która ma zarządzać nędznymi dawkami jedzenia według rygorystycznych i nieludzkich zasad. Jedyna widząca osoba – żona lekarza – postanawia zakończyć ten trend zabijając herszta gangu. Ociemniali – choć trudno używać tego słowa w odniesieniu do ludzi, który widzą ,,morze mleka” – zaczynają  organizować się w grupy. Dochodzi do tego, że jedna z nich – pod wodzą małżonki okulisty – podpala pełną nierządu twierdzę.
          Ślepcy osiedlają się w mieszkaniu inicjatorki pożaru, podczas gdy ona, poczyna organizować wyprawy, których celem było zdobycie podstawowych przedmiotów potrzebnych do życia. Akcja kończy się podczas jednej z wieczornych ,,wieczerzy”, kiedy pierwszy ślepiec zaczyna wykrzykiwać kontrastujące do pierwowzoru słowa: „Widzę! Widzę!” .
          Pełna nieoczekiwanych zakrętów akcja bardzo przypadła mi do gustu. W książce J. Wyndhema ,,Dzień Trytidów” występuje już wątek ślepoty. Na ociemniałych czyhają wygłodniałe krwiożercze rośliny. W książce Saramago w rolę roślin wcielają się ludzie, dla których epitet ,,krwiożerczy” pasuje tak samo. Podczas kwarantanny w szpitalu przekroczono wszelkie granice upodlenia, jakby ociemniały świat pozbył się hamulców ukształtowanych przez tradycję, wiarę i kulturę. Zdecydowanie polecam tę opowieść. Ujęły mnie w niej jeszcze słowa, wypowiedziane na zakończenie: „ Uważam, że my nie oślepliśmy, lecz jesteśmy ślepi, Jesteśmy (…) Ślepcami, którzy patrzą i nie widzą”.  Czy i my nie jesteśmy ślepcami, którzy nie widzą? Czyż nie jest łatwiej nie patrzeć? Żeby trafnie odpowiedzieć na te pytania, dobrze jest przeczytać „Miasto Ślepców”, do czego gorąco zachęcam.

Sławomir Piotrowski

P.S. Błąd po lewej z ,,muskiem" jest zrobiony specjalnie.
P.P.S. Nie mam kiedy pisać sensownych rzeczy, bo w szkole kwas.
P.P.P.S. I sorry za to, że nie ma kawału.

piątek, 6 maja 2011

Nowy film: "Pięc zabójstw i ślub"

POCHWA!
(jakby ktoś nie wiedział: skrót od pochwalony!)

Wiecie co? Skapnąłem się, że w całym kwietniu tylko 2 razy dodałem wpis na bloga. Niedobrze. Jest 6 maja, a ja piszę dopiero pierwszy w tym miesiącu. Też niedobrze. Eee, ale żeby wpis ten miał ręce i nogi, to... muszę se przypomnieć co tam Suchan gópiego zrobił... Hmm...  Może opowiem Wam trochę o nim. Jest to gość - wydaje się - o inteligencji drożdża, i nie wiem, czy taki jest, czy tylko takiego udaje. Niestety, wydaje mi się, że w grę wchodzi opcja pierwsza. Był całkiem fajnym gościem w podstawówce, ale pod koniec 4 klasy zaczął się psuć. Lubił grozić nauczycielom sądem, policją i dyrekcją szkoły za to, że dostał jedynkę za brak pracy domowej.  W pierwszej klasie podczas pierwszych dwóch miesięcy, zdołał wyrwać wszystkie dziewczyny.  I ze wszystkimi zerwał. O jego ,,fajności" może mówić chęć popełnienia samobójstwa przez koleżankę, której z ,,wróżb" (jakieś-takie na kartce co klasowe ,,wróżki" robią) wyszło, że jest do niego podobna w 97 procentach. Jest to jedna z inteligentniejszych koleżanek, jej nie miał, jako dziewczyny. Z wyglądu niezbyt atrakcyjny, często się jąka.

Pierdołą mogę nazwać 2 zmiany na tym blogu:  Pierwszą widzicie od razu po wejściu na mojego bloga, ponieważ ma on jaśniejsze kolory. Aby zobaczyć drugą zmianę, musicie się wgłębić. Są to KOMENTARZE! Od tej pory, można spokojnie być anonimem. Znaczy się, nie zarejestrowanym w produktach firmy Gógl. No, to tyle.

Ale się działo w tym tygodniu. Ja, ślub, beatyfikacja, piąta śmierć Bin Ladena. Dobrze powiedział Wojewódzki :
Aż chce się zacytować słowa Oliwiera Janiaka:
                                                     "Co za tydzień".
Osobiście uważam, że  Arcyprzenajświętszy Jan Paweł II będzie nowym bohaterem ,,Ojcze Nasz". Przecież Polacy mają jakąś manię na jego punkcie. Najpierw papież potem Jezus.
Nie, żebym był przeciwnikiem papieża, bo faktycznie dużo zdziałał. Jednak zamieszania było tyle, że mniej mieszać trzeba tylko przy ucierania ciasta dla całej kompanii Wojska Polskiego. Ap ropo wojska: widziałem, w migawce z Watykanu, jak jacyś mężczyźni stali na owym placu z transparentem dłuższym od sumy długości polskich autostrad (czyli wcale nie takim długim), o treści mniej-więcej takiej:

Wojska lądowe - nie lękajmy się!

Zachciało mi się śmiać z ironicznej prawdziwości tego stwierdzenia. I owo stwierdzenie pozostanie dowcipem na koniec wpisu. 

3majcie się!

P.S. Chociaż nie, zostawię Wam jeden:

Zadanie: przeczytaj litery tak, jak brzmią one w alfabecie:

BDJTQP

Jak ktoś nie wie o co chodzi:

będe jot te kupe xD
 

wtorek, 26 kwietnia 2011

Ah, bo nie dokończyłem...

No. Dzień Dobry! Dobry wieczór!

W Polsce to jednak łatwo. Po angielsku jeszcze trza by było tak:

Good: morning
afternoon
evening
ew. night ;)

Albo po prostu "Hi!". Ale nic to to. Ważne, że się przywitałem. Cóż, zaczynamy tradycyjnie:

Gópota Suchana: Chciałem dać jego opis, ale przed chwilą go zmienił. Więc spróbuję go przywrócić:

,,COŚTAM COŚTAM COŚTAM
// A jutro Jebany makuszyn"

Język polska trudna języka.

Pierdoła: Bardzo lubię święta. Ale sposób ich obchodzenia przez Polaków jest zatrważający. Spanie-jedzenie-picie-jedzenie - telewizor-picie-komputer-jedzenie-spanie i tak w kółko. Ehhh... Myślę, że zobrazować ten stan najlepiej może piosenka Rap Wielkanocny Martina Lechowicza. O którym w

Treści właściwej: Wiecie, że był w Newsweeku? I to na papierze! KOLOROWYM! ŚLISKIM! Ale nie o to chodzi. W zeszłym wpisie nie dokończyłem tego, o czym owy wpis miał być. Bo miałem tyle tematów, że wybrałem nie ten, co trzeba. No cóż. Ale do rzeczy, bo zaraz zaś zapomnę.

Najprawdopodobniej (znaczy na pewno, ale jeszcze czekam) Będę w radiu! Znów! Fajnie, nie? Będę prowadził music podcast of KonteStacja by Sławomir. Super. Nie wiem jeszcze kiedy, ale jak się dowiem, to Wam powiem, i będziecie mnie mogli słuchać na www.Kontestacja.com . Właśnie, jeszcze jedno.

Piszę ,,wam" a w sumie, to nie wiem, czy ktoś mnie czyta. Weźcie napiszcie jakiś komentarz. Może być bez sensu, z błędami, ale napiszcie. Bo chcę widzieć, czy ktoś mnie czyta. No.

Kawał: Blondynka z dwoma mózgowymi komórkami?
W ciąży.


ELO!

niedziela, 10 kwietnia 2011

Sławek w radio?

Cześć, dzisiaj znów troszkę o projektach martinopochodnych, ale najpierw, standardowo

Gópota Suchana:
Historia z ukochaną (aha, dupa) panią P., rozdanie kartkówek o kulturze średniowiecza :

Pani: Wy nawet nie wiecie, jacy byli artyści w renesansie.
Ktoś: A jacy byli?
P: Na kartkówce tylko nazwiska trza było wpisać. Imiona już były. Wiadomo, jak Leonardo miał na nazwisko, nie?
Suchan: Tak! DiCaprio!

Myślę, że jest to jedyne nazwisko, które przyszło mu do tej zmutowanej główki.

Pierdoła, która nikogo nie ophoci: Najprawdopodobniej Sławuś Pe. będzie w KonteStacji! Już kiedyś u nich gościłem z moim autorski przeglądem darmowej muzyki z Jamendo.org, a teraz powracam, mam nadzieję z hukiem. Nazwa się nie zmienia, dalej jest to Music Podcast of KonteStacja by Sławomir, a kiedy będę, to nie wiem. Ale gdy będę już wiedział, to dam wam znać.

Treść właściwa: Dzisiaj krótka, małe zestawienie:

10 kwietnia:
Rocznica śmierci Jacka Kaczmarskiego
Rocznica wypłynięcia Tytanica w pierwszy, dziewiczy rejs
Rocznica uruchomienia Eurosport Polska
Rocznica podpisania konwencji o broni biologicznej
Urodziny Artura Żmijewskiego
Rocznica śmierci Czesława Berendy, twórcy telegazety
Katastrofa Smoleńska.

-> Pamiętajmy nie tylko o tym ostatnim. ZROZUMIANO? ;)

Żal już był, przez ostatni rok. Nie było dnia w wiadomościach, żeby nie podawano informacji o Smoleńsku. Może już starczy, co? Wiem, że ból, wiem, że prezydent, ale nie mogę zrozumieć połączenia polityki i Smoleńska.  Zżymać się idzie.

Dlatego nie lubię Jarosława Kaczyńskiego.


Kawał:
Rybak siedząc nad stawem złowił złotą rybkę.
- Jeśli mnie wypuścisz, spełnię twoje jedno życzenie.
- OK, chciałbym mieć orgazm wtedy, kiedy moja żona.
- Dobrze. A teraz mnie wypuść.
Rybak wypuścił. Zanim wrócił do domu miał orgazm 3 razy.


;D

Trzymajcie się!

sobota, 26 marca 2011

Njus.

Myślę, że za niedługo coś sensownego skrobnę. I myślę, że za niedługo będę w radio, ale o tym we wpisie który będzie... kiedyś. Pozdrawiam!

poniedziałek, 14 marca 2011

No, to może zabronimy?

Cześć!

Gópota Suchana: Plastyka, pani sprawdza, czy aby ktoś nie przyniósł wazonu / czy aby komuś nie trza wpisać ,,motywacyjnej" pały.

Pani: SUCHAN!
Suchan: CO?
P: Wazon masz?
S: Nie.
P: Aha, siadaj. Jedynka.
S: Ale ja go zrobiłem, mam go na biurku w domu.
P: [naciągając nieco skórę pod okiem] tak, a tu mi tramwaj jedzie.
S: A co, to moja wina, że go nie przyniosłem?

Ponownie N/C.

Pierdoła:  Na Śląsku nie mają większych kłopotów, niż kolor autobusów. Rozważa się ich zmianę z żółtego na żółto-niebieskie. Tak, bo ważniejsze są kolory ikarusów niż problem... no właśnie...

Treść właściwa:
Postanowiono cenzurować niektóre treści. I poddać je rygorystycznym nakazom KRRiT - Rady usuwania niewygodnych dla Donalda z Tuskowa treści. Oczywiście, jest to super... bleee! DUPA! Jest to pomysł do dupy! GÓWNO, GÓWNO, GÓWNO! Kto wymyślił taką sraczkę? Cóż to za syf? Co za bolesny głupek zarabia pieniądze za tworzenie treści, których jedynym słusznym miejscem przechowywania jest muszla klozetowa? A, kurde. Poczytajcie se więcej tutaj .

I co, za nie długo będziemy mieli zamknięte usta? Eeee kurde.
Więcej info, i fajne komentarze możecie znaleźć na www.kontestacja.com . Jeśli będzie jakaś manifestacja, na pewno tam coś o tym będzie. JA NA TAKIEJ BĘDĘ NAPEWNO.

Kawał:

Barbara, która pracuje w mięsnym?
KIEŁBASIA!


CZYMAJCIE SIĘ CIEPŁO! 

poniedziałek, 7 marca 2011

KTO MA UMYĆ STÓŁ?

Dzisiaj wklejanko: Cotygodniowy felieton Martina Lechowicza, z elementami biblii, Boga i kupy. No i stołów xD

Pamiętam jak jeden pan w jednej telewizji się zdenerwował, bo inny pan nie umył stołu.

I miał rację. Ten pierwszy pan, nie ten drugi. Mycie stołu albowiem jest czynnością tym ważniejszą im więcej ludzi potem z tego stołu korzysta. Albo na niego patrzy. A w tamtej sytuacji był to z jakiś milion ludzi.

Potrafię mimo to zrozumieć, że pani sprzątająca imieniem Zosia lub też zarządzający panią Zosią pan Rurek nie są zainteresowani myciem stołu przed głównym wydaniem programu w ogólnopolskiej telewizji. Pani Zosia i pan Rurek mają bowiem właściwe wyważenie poczucia własnej wartości. Pracując na tak wysokim poziomie, poziomie miliona widzów, myślenie o up...apranych stołach jest czymś zbyt niskim. Pani Zosia i pan Rurek mają ambicje. I nie mają głowy do mycia stołów, kiedy wokół nich wszędzie unosi się Wielka Polityka.

I tak samo my wszyscy - mamy ambicje! Nasza ambicja, mówiąc krótko, polega na tym, że chcemy być bogaci, mieć wielki wpływ na innych oraz być szanowani i poważani. Jest to normalne, zdrowe i zrozumiałe dążenie człowieka do tego, żeby stawać się lepszym. Chcemy więcej z siebie dać w kwestiach ważniejszych niż stół. Bo o stół to nie warto się starać. Co to tam taki stół...

Bo żyjemy pod złudzeniem, że nie to jest ważne co jest innym potrzebne, ale to co innym imponuje. Pcha nas to dążenie, i chcemy być bogaci, wpływowi i szanowani. Ale ponieważ o innych nie myślimy w tym, tylko o sobie, to z drugiej strony nie interesuje nas właściwie skąd miałoby się wziąć nasze bogactwo, dlaczego inni mieliby w ogóle się liczyć z naszym zdaniem i z jakiego powodu mieliby nas poważać. Ma tak być i już.

Ostatnio dostaję na przykład propozycje podstawiania głosu do jakichś filmików na YouTube. Jako, że lubię próbować nowych rzeczy, jestem wszystkiego ciekawy i pobawić się lubię, pytam człowieka co to za film, po co, dla kogo i z jakiego powodu. I tutaj właściwie nie dostaję żadnych informacji. No to mówię: scenariusz przyślij. Przysłał. I, jak się zresztą spodziewałem, okazało się, że:
  • filmik nie ma żadnego pomysłu, celu ani przesłania
  • cała treść sprowadza się do nagrania ujęć z jakiejś gry i dorobienia do tego dialogów - minimum wysiłku
  • na dialogi też nie ma sensownego pomysłu
  • jak również na fabułę
  • nie mówiąc już o zakończeniu
  • człowiek nie wie kompletnie jak się pisze scenariusze, bo mu się też nie chciało przeczytać
Krótko mówiąc, jest to przypadek młodzieńca, który chce być mądry, sławny i bogaty, ale nigdy się nie zastanawiał skąd by ta mądrość, sława i bogactwo miały właściwie przyjść. Jak sportowiec, który tak wyraźnie widzi się już w posiadaniu złotego medalu, że trenowanie jest poniżej jego godności. Może myśli, że sama chęć zastąpi pracę?

I nie żeby to by jakiś odosobniony przypadek. 9 na 10 maili, które dostaję z jakimś pomysłem, tekstem piosenki, czy propozycją opiera się na założeniu, że ktoś chce mieć natychmiastowe sukcesy bez żadnego wysiłku.

Kiedy więc odpisuję temu komuś, że taki scenariusz to trzeba z 10 razy przepisać i poprawić zanim będzie się nadawał do czytania, że żeby dobrze umieć pisać trzeba najpierw przeczytać 50 kg książek, że żeby grać na gitarze jak ja to trzeba najpierw pobrzdąkać sobie kilka lat (tydzień to zdecydowanie za mało), to potem rozczarowanie, które zieje z odpowiedzi tego człowieka na mój mail, jest naprawdę przygnębiające. Bo zachęcam jak mogę każdego do próbowania swoich sił, nawet jeżeli początki są zupełnie koszmarne. Jak to możliwe, że tyle ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że nic wartościowego nie przychodzi bez pracy, nauki, uporu i konsekwencji?

I do takich osób należą zapewne sprzątająca pani Zosia i bliżej nieznany pan Rurek, którzy gdzieś po drodze zapomnieli, że oprócz doradzania dyrektorom jak prowadzić firmę, prezenterom jak modulować głos i informatykom jaki program najlepiej zainstalować, trzeba jeszcze umyć stół.

Zapewne z tego samego powodu przez dziesiątki lat nikt nie był sobie w stanie poradzić ze słynną opadającą deską w WC w PKP, mimo, że przerost zatrudnienia w PKP jest wciąż 10 razy większy niż w kolejach brytyjskich. Tyle ludzi, a nie znalazł się nikt ze śrubokrętem, kto by wziął i poprzykręcał w końcu jak trzeba te deski od kibla.

Niedawno rozmawiałem z jedną dziewczyną, która w Polsce nie widzi perspektyw dla siebie.
- Nie masz pracy? - mówię - No to może jedź pracować do Anglii.
- Do Anglii? - prychnęła. - I co ja tam będę robić? Frytki smażyć?
- A potrafisz coś innego? - wyrwało mi się.

Nie potrafiła. Ale miała pewnie tytuł magistra i odpowiednie do wagi tytułu ambicje.

Zapewne bardzo by się ucieszyła z pracy w telewizji razem z Rurkiem. Ale nie spodziewam się, że byłaby akurat tą osobą, dzięki której stoły będą zawsze umyte.

A jak się to wszystko ma do chrześcijan?

Ma się tak: chrześcijanin, który naprawdę trzyma się tego co mówił Jezus, powinien radzić sobie znacznie lepiej z przerostem własnych ambicji nad możliwościami.

Jezus opowiedział raz historię o człowieku, który dał podwładnym pieniądze, a później wrócić sprawdzić co z nimi zrobili. I rozliczając ich odpowiadał im tak:

"I rzekł do niego: To dobrze, sługo dobry, przeto iż w małym byłeś wierny, obejmij władzę nad dziesięciu miastami" [Luk 19:17]

Co pokazuje właściwą kolejność. Najpierw trzeba się sprawdzić w czymś małym.

Trzeba uczciwie przyznać, że wielu ludzi wkurza ta kolejność, chrześcijan nie wyłączając. Myślą sobie: bez przesady, jestem za dobry, żeby stoły myć. Powinienem się czymś większym zajmować!

I niektórzy z nich faktycznie mają rację: rzeczywiście są za dobrzy i ich możliwości się marnują. Podobnie jak człowiek z przypowieści, który był w stanie poradzić sobie z zarządzaniem miastami, a tracił czas na inwestowanie drobnych kwot. Takim ludziom więc doradzam cierpliwość. Ty wiesz, że jesteś dobry, to inni też to zobaczą. Wcześniej czy później przyjdzie kolej na większe wyzwania, a w tym czasie, w którym myjesz stoły, ciesz się, że masz luz. I przygotuj sie dobrze. Później będzie dużo trudniej.

Cała zaś reszta ludzi to po prostu malkontenci, którzy oceniają siebie samych nie na podstawie rzeczywistych zasług, ale wyłącznie własnego mniemania o sobie. Tym doradzam zebrać się na odwagę i skonfrontować się z rzeczywistością: zrób sobie w głowie listę nie tego co mógłbyś-zrobić-gdybyś-miał-okazję, ale tego co faktycznie zrobiłeś. Weź uczciwie pod uwagę czy te okazje, które były, dało się wykorzystać lepiej. Czy masz się czym pochwalić czy tylko umiesz sprawnie operować trybem warunkowym? Lepiej porządnie umyć jeden stół niż wypisywać sobie ile byś zrobił, gdybyś został prezydentem.
Jednych taka lista dokonań ucieszy, bo okaże się, że nie są wcale tacy mali jak im sie wydawało. Innych zmartwi, bo spadną z własnego piedestału.

No i dobrze. Jezus powtarzał często: "ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi". I lepiej żeby to się miało okazać teraz, niż potem. Im wyżej wzlatujesz, tym boleśniejszy będzie potem upadek.

A że zwykłe przyziemne zajmowanie się stołami jest czymś, co i największym przystoi, o tym Biblia mówi nie raz. To przecież nie apostołowie Piotr, Jan ani też znany z mądrości Jakub wrzucili w pierwszych dniach chrześcijaństwa największy kij w mrowisko, ale niejaki Szczepan - człowiek, którego wybrano do mycia stołów, bo apostołowie chcieli mieć więcej czasu na "modlitwę i służbę Słowa" (jak to opisuje Biblia). Podczas kiedy oni pilnowali tej służby Słowa, on po godzinach pracy w jadłodajni, prowadził ostre dyskusje z kim popadnie, dowodząc, że Jezus jest Mesjaszem. Szło mu tak dobrze, że na koniec stanął za to przed Sanhedrynem (radą najwyższych władz religijnych), gdzie wykazał swoim interlokutorom w długiej i barwnej przemowie, iż są bandą hipokrytów, którzy oskarżają go o łamanie prawa, którego sami nie przestrzegają, powołując się do tego na przodków, którzy o tyle są podobnie, że tak samo mordują na prawo i lewo tych, co im mówią prawdę. W tym miejscu szanowne grono dostojnych znawców Pisma szlag trafił, i udowodnili za pomocą dużej ilości kamieni, że oskarżony miał co do ich oceny w zasadzie rację. I tak to Szczepan został pierwszym męczennikiem wywołując rozruchy w całej Jerozolimie, których konsekwencją było gwałtowne rozprzestrzenienie się chrześcijaństwa poza Jerozolimą.
I to wszystko zrobił człowiek, którego wyznaczono do usługiwania przy stołach.

Sam Jezus też dał przykład jakie powinniśmy mieć podejście w kwestii stołu. Kiedy w czasie ostatniej wieczerzy postanowił pobawić się w służącego i umyć wszystkim nogi, Piotr gwałtownie zaprotestował. Najwyraźniej nie mieściło mu się w głowie dlaczego ktoś tak wielki miałby się zniżać do poziomu mycia nóg.
No właśnie. Dziś też wielu nie rozumie, dlaczego mieliby się zniżać do poziomu mycia up... aćkanego stołu.

Czy mycie stołu jest upokarzające? Być może. Z reguły wtedy, kiedy w lustrze rano widzisz Napoleona albo Kleopatrę, a po południu ktoś ci każe umyć stół albo pracować na zmywaku. Tak, wtedy to jest upokarzające. I bardzo dobrze - powinno być. Przełknij to, bo inaczej faktycznie możesz skończyć jako Napoleon. W pałacu bez klamek.

Tak naprawdę nic nie ma upokarzającego w uczciwej pracy, choćby był nie wiem jak mała. Upokorzenie jest tylko w twojej głowie. To uczucie, to nieprzyjemne ukłucie urażonej dumy należy traktować jako ostrzegawcze światełko. Dla każdego - a chrześcijanina w szczególności.
Bo nikt nie lubi ludzi, którzy uważają się za Napoleonów.
Prawdziwych Napoleonów, nawiasem mówiąc, też niekoniecznie.

Do zobaczenia w następny poniedziałek.
A jeżeli znasz kogoś, kto chciałby dostawać "Okiem chrześcijanina", wyślij mu tego maila lub zaproś na okiem.odwyk.com.
Może mu się to przyda. Kto wie.