niedziela, 9 grudnia 2012

O fałszywych dziadach.

Cześć!
Ależ to płytkie powitanie. Takie normalne... Niepodobne do mnie. Nieważne.

Dużo się działo przez ten czas, podczas którego nie dodałem żadnych swoich wypocin do internetu. Czas ów byłby mniejszy, gdyby nie to, że genialny i inteligenty Sławomir Piotrowski nie nacisnął jakiegoś full-skomplikowanego skrótu klawiaturowego i blogger nie uszeregowałby słów jego posta w kolejności alfabetycznej.

Naprawdę:
a) to się stało
b) nie wiem jak.

I oczywiście tłusty pan, który leży na rozległej kanapie w mojej głowie podpowiedział mi, żebym sobie nie zawracał tym dupy, bo przecież leci dzisiaj Prawo Agaty, i nie można sobie odpuścić jego oglądania. Z resztą są ważniejsze rzeczy do roboty, typu siedzieć na fotelu i... siedzieć.

I oczywiście moja nieustępliwa mentalność niezwłocznie zgodziła się z panem leniem i zamknęła podświadomie Bloggera.

Kurde, taka inwokacja, a żadna z niej wartość płynie. Przyzwyczailiście się już, nie?

Coby nazwać mianem pierdoły?
To, że moja najlepsza komentatorka sytuacji politycznej w państwie, p. Magdalena Gratsch, która w gimnazjum uczyła mnie języka niemieckiego, zaszła w ciążę.

To dobrze, przyrost naturalny w górę, pani ma trochę wolnego i jeszcze jej za to płacą. Cudownie.

Jedna rzecz jest tylko "na minus": nie ma jej w szkole. I z tego wynikają dwie katastrofy:

1) Na zastępstwa wysyłana jest pani, z którą teraz mamy niemiecki. Współczuję, chociaż trzeba przyznać, że nauczyć potrafi.
2) Nie mam z kim poważnie (aha, dupa :P) pogadać w tej szkole o polityce.

Dlatego dzisiaj polityki nie będzie. Mimo, że działo się dużo.

Dobra, do sedna: Dzisiaj chciałbym napisać o osobach fałszywych. To jest okropne. Szczególnie, jeśli fałszywym okazuje się wasz przyjaciel czy bliski. Ktoś, komu się zwierzacie, komu mówicie na czym wam zależy, do czego dążycie, z którym często robicie głupoty, któremu zwierzacie się ze swoich najbardziej prywatnych spraw.

Kiedy ktoś taki okazuje się fałszywym, jest okropnie. To tak, jakbyście się dowiedzieli, że pół waszej duszy ma raka. Jakaś wasza część poszła się wozić.

Najgorsze jest wtedy, gdy ów "przyjaciel" zaczyna wykorzystywać to, co wie o Was, a co więcej kiedy zaczyna dążyć do tego, na czym wam zależy najbardziej.

Dajmy przykład dziewczyny. Zwierzasz się takiemu, a tu: fałszywy dziad, i zaczyna ci ja odbijać.

Okropieństwo. Nikomu tego nie życzę.

Nie wiem, co mnie napadło, ale musiałem to napisać. Jakaś wewnętrzna potrzeba. Bezsensu w sumie, najgorszy wpis od dawna.

Ok, kończę - jak zwykle - kawałem:
Ostatnio jest zimno nawet, jeśli palisz w piecu cały czas.
Ojciec, w tej zimnocie siedząc powiedział, że chyba zaczyna być cieplej, bo:
ma odwilż w nosie ;P
Narazie!