poniedziałek, 25 lipca 2011

Sławek sypia z komputerem.

Cześć.

Pierdołów jest dzisiaj więcej.

Po pierwsze: lifing pieprznąłem. Zmieniłem wygląd strony, dodając moją facjatę na sam wierzch. Teraz to mi dopiero statystyki spadną... Z resztą skorygowałem układ strony i te pierdoły typu wyszukiwarka dałem na prawo. No bo jak człowiek od lewa do prawa czytać nauczony jest, to najpierw by se posta chciał przeczytać, a potem... No, a potem może se dać subskrypcję na e-mail, czy przeczytać najpopularniejszy wpis. Usunąłem za to ,,Obserwatorów", czyli pusty kwadracik z niebieskim przyciskiem psującym cały dizajn.

A po drugie, to pierdoła w tytule jest. Tak to prawda. IT-sekualista? Nie, broń Boże. Po prostu myślałem znów nad jakimś bombowym tytułem, który przyciągnie ludzi. Chodzi o to, że jak ja idę spać, to i na starcie w Windows 7 naciskam ,,uśpij". Tyle.


Ale mamy pogodę. Pod psem. Wróć! Suką.

Ani to wyjść gdzieś, człowiek chociaż do Gliwic by się przejechał, ani zrobić czegoś sensownego... Muszę siedzieć i patrzeć na te mózgopopieprzańce, jakimi są ,,dlaczego ja?" "Trudne sprawy", czy różne inne tego typu tasiemce, choćby nawet związane z polskim sądownictwem. Blee!

Zawsze mnie ciekawi to, że ludzie w tych sądach pochodzą z różnych polskich miast, a sala sądowa jest ta sama. Hmmm...

Nie mam co robić oprócz gry w eurobiznes co stało się powodem mojego zatopienia w książkach. Zorientowałem się, że więcej ludzi chce je pisać, niż czytać, więc moją książkę usunąłem. Na szczęście przyszło mi do głowy, aby wkleić ją tutaj, co właśnie czynię kończąc ten wpis. Niech to, że owa jest na końcu zamiast kawału świadczy o jej samej ;). W pewnym momencie jest ucięta i nie ma dalszego toku. Nie przejmujcie się tym. W ogóle.

NARAZIE!

Miły, niedzielny wieczór. Ludzie w Parku Poniatowskiego jedzą lody, matka z dzieckiem bawi się na zielonej trawce, a grupka dzieci jest oblewana przez prześwitujące wiosenne słońce kropelki wody z fontanny, dookoła której skaczą, śmiejąc się i ciesząc z tej ulotnej chwili radości.
-Skubacz, patrz – zawołał Rojek – stonoga wcale nie ma stu nóg.
- Jak to? – zapytał Skubacz z uniesionymi w górę brwiami, sugerującymi niedowierzanie.
- Patrz: wszystkie nogi mam tutaj – Rojek wskazał palcem czarną tekturkę, na której chaotycznie poukładane były kończyny owada – są tylko 64.
- Powyrywałeś jej nogi?! – wykrzyknął z przejęciem kumpel .
- No co, eksperyment naukowy – wygłosił Rojek, z intonacją dostosowaną do wywarcia na Skubaczu wrażenia, że oto ,,biolog’’ ma rację.
- Daj ja Ci tak nogi powyrywam. I policzę. Ciekawe czy będzie ich sto… - Prześmiewczo odpowiedział Rojek.
Rojek i Skubacz – koledzy ze szkolnej ławki. Znali się od początku – w tę samą niedzielę byli chrzczeni, w ten sam dzień poszli do pierwszej klasy, gdzie przydzielono ich do jednej ławki, w końcu w jedną niedzielę ksiądz udzielił im komunii. Mieli po dwanaście lat, ale to Rojek był starszy. O dwie godziny. Wyglądem zbytnio się nie różnili. Kolor włosów ten sam - blond, ale fryzura jednakowa nigdy nie była – jeśli jeden miał irokeza, drugi był ostrzyżony ,,na jeża”. Kiedy Rojek ulizywał włosy, Skubacz stawiał je na żel. Twarze obsypane piegami jak kruszonką. Rojek miał ich jednak mniej. Posturą również się nie odróżniają – obaj chłopcy lisi, chudziutcy, a mimo to z ogromnym apetytem.
Chłopcy – Robert i Sebastian – bardzo się lubili. Od zawsze. Nie było między nimi nigdy żadnych kłótni… pomijając tę z szóstej klasy, kiedy zakochali się w jednej dziewczynie. Sytuacja ta zapamiętana została bardzo szczegółowo przez forum klasy, które uznało, że jest to ewenement, jeśli chodzi o relacje pomiędzy Rojkiem a Skubaczem.
Nazywała się Ala – piękna, wysoka dziewczyna, brązowe włosy, świetna figura i uśmiech promieniujący na prawo i lewo za każdym razem, kiedy coś ją ucieszyło bądź rozbawiło. Ale sytuacja ta często się nie powtarzała – Alicja pilnie się uczyła, i kiedy jej coś nie wyszło, siadała w kąt, aby rozmyślać o popełnionych błędach. Należała zdecydowanie do gatunku myślicielek. Ganiali za nią wszyscy chłopcy ze szkoły – brzydsi i przystojniejsi. Ona, uśmiechając się bardziej z każdą ofiarowaną jej różą, zauroczyła każdego, kto się w niej zadurzył. W głębi serce jednak

środa, 20 lipca 2011

Więcej niż mniej.

Cześć.

Zgodnie z tym, co w poprzednim poście brak głupoty Suchana.

Pierdoła: Ostatnio pan Piotrowski zaczął czytać książki. Naprawdę! Trwa to od maja, kiedy przeczytałem Miasto Ślepców. Od tego czasu zacząłem czytać książki dla przyjemności. A to niemałe osiągnięcie, biorąc pod uwagę fakt nieprzeczytania 80% lektur szkolnych. Jednak cieszę się, bo na przykład Sposób na Alcybiadesa mnie nie wciągnął i po 80 stronie potrafiłem odrzucić go w kąt plecaka, celem odniesienia (książki) w kąt... biblioteki na Placu Warszawskim. Ale nie o to chodzi. Bardziej myślę o tym, że po wchłonięciu dwóch książek dla przyjemności, nabieram ochotę na napisanie swojej. Napisałem nawet pierwszą stronę, ale jakoś nie chce mi się dalej pisać. Martwi mnie tylko to, że naszło mnie na pisanie po przeczytaniu ok. 10 książek w całym moim życiu, co nie wróży dobrze mojej książce. O ile w ogóle powstanie.

Drugą pierdołą jest fakt otrzymania chyba 2 kartki pocztowej w moim życiu. Co ważne, jest to kartka od dziewczyny! Atrakcyjnej! Niestety, całość psuje fakt, że podczas trwania roku szkolnego umówiliśmy się z nią, że ja Jej wyślę z Krakowa, a Ona mi stamtąd, gdzie pojedzie na wakacje. Czyli dokładnie z Jastrzębiej Góry. Niestety, nie jest to więc efekt jakiegoś uczucia. Nie ma się z resztą czemu dziwić. Niestety, niestety, niestety... xD

Treść właściwa:
Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie wyborów. 2 dni głosowania niekonstytucyjne, za to głosowanie korespondencyjne i przez pełnomocnika jest. Dobry to wyrok. Głosowanie dwudniowe to ogromne koszty, ale za to więcej czasu na to, żeby przyjść. To jednak zastępuje zgodny z Konstytucjonalny pełnomocnik : jeśli ktoś nie może przyjść, a chce - może go wysłać.

Szkoda tylko, że bilboard-y i spoty są zgodne - może gdyby nie były, zaoszczędzono by troszkę pieniędzy, albo przeznaczono by je na jakieś lepsze cele. Może.

Ale za to, że są, możemy oglądać tak śmieszne spoty, jak ten z PiS-u, kiedy to Prezes, z tak nienaturalnym uśmiechem, że aż ma się wrażenie, że usta za moment pękną, otwiera jakieś szklane drzwi. Śmieję się przez łzy - tyle pieniędzy na to poszło, że Autostradę A1 można byłoby o kilometr dłuższą pewnie zrobić. Albo i o więcej. Cóż...

Swoją drogą, ciekawe, czy Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk (KRRiT) ma nadzór nad spotami emitowanymi w TV.

Dobra, lecę!
NARAZIE!

Kawał:

Świński kawał?
BOCZEK!

niedziela, 10 lipca 2011

Supernews

Poem Wam Superniusa:


ŻYJĘ!


Co więcej, właśnie piszę na blogu!


A to już osiągnięcie...


No dobrze, zacznijmy pisać ciągłym tekstem...


Gópoty Suchana nie ma, bo są wakacje.


Pierdoła: Kurde, miałem pisać ciągle...


Dobra, bez tych schematów. Miałem już być w KonteStacji, ale cholera jakoś nie miałem kiedy napisać do Huga. Muszę nagrać najpierw 5 odcinków, żeby mieś awaryjne, a potem co tydzień nagrywać. Potem, jak czasu nie będzie, to awaryjnego się wyśle i będzie spokój. No. Ale powiem Wam: wakacje są!  Swoją drogą, ciekawe czy powróci zeszłoroczny syndrom Słonecznej Chorwacji.


Chociaż nie, może teraz będzie Grecja. Wszyscy się chwalą, że do Grecji się wybierają. Nie ma się czemu dziwić. Griechenland właśnie bankrutuje, więc wszystko tam tanie jak barszcz jest. Soł, nie ma się czemu pieklić.  A dlaczego Grecja bankrutuje? Odpowiedzią mogą być darmowe leki w aptekach i dotacje na kupno skarpetek. Tam się ich nie pierze, tylko się wyrzuca i kupuje nowe. Tacy są Grecy: leniwi. Przez całe życie nic nie robili, bo myśleli, że jak kraj turystyczny jest, to można leniuchować. Okazuje się, że nie. Ale coraz to mniej się o Grecji mówi w TV. Jest lepszy temat.


Można by rzec, zrzynając z pewnego polskiego filmu, że Wszyscy Jesteśmy Prezydentami. Tak tak... I co? Wystarczyło parę dni, i już kompromitacja. No i nie trudno było się domyślić, że owa pochodzić będzie ze strony naszej szanownej i kochanej  (aha, dupa) opozycji. PiS, za pomocą ust Europosła Zbigniewa Ziobro , postanowiło obarczyć  Tuska zarzutami dotyczącymi wolności słowa. Ludzie, nie można tak robić. Wiadomo - jest ograniczenie, to fakt, ale dzięki takim zachowaniom kompromitujemy się w oczach europejczyków. Tym razem, trzeba poprzeć Komora, który mówi, że ,,Własne brudy trza prać u siebie". Dobra, nie będziem na władzę najeżdżać, bo do mnie w domu Agencja Budzenia Wczesnoporannego (ABW) się pojawi, i co?

Ale powiem Wam, wspaniałe logo jest tej prezydencji. Wszystko idzie w górę : ceny chleba i ceny żywności, ceny jakichkolwiek produktów, podatki, płace polityków... a na końcu flaga Polski, narysowana na kształt tej z loga Solidarności. Jakby to właśnie ona była powodem tego burdelu. Ale to tylko moja interpretacja. 

Tak samo, jak interpretuję reklamę PKO, który dumnie posługuje się mianem Banku Polskiego. Chodzi mi o tą, z mini-ratką. 

1. Mini ratka fcale nie jest mini,
2. W pewnym momencie jest taki dialog:
     - Wziąłeś pan lampę?
     - Wziąłem
     - Na mini-ratkę?
     - No ratkę...
Według mnie oznacza on brutalną prawdę z tymi ich mini-ratkami...
3. Brutalnie się wpycha do domu kredytobiorcy
4. No i koniec: Leży Majewski z wyżej wymienionym i tekst ,,Gasimy lampkę", wywodzący się z filmu ,,Projekt dziecko", gdzie leży dwóch Gejó.. tfu, Homoseksualistów, i jeden z nich narzuca się drugiemu, chcąc sex-u. Drugi, ulegając pierwszemu mówi: ,,Dobra, gaś lampkę".

Po takim wstępie zdecydowanie odradzam wzięcie kredytu z mini-ratką. No.

To kawał na koniec, bo już mi się pisanie zmierzło. Obiecuję pisać częściej. No, to NARCIDA!

kawał (trochę rypnięty, ale fajny :D):

Stoi dwóch pijaków pod drzewem i sikają. Jeden do drugiego mówi:
- Dlaczego sikasz tak cicho?
- Bo sikam na nogawkę.
- Nie szkoda Ci nogawki?
 - Nie, bo sikam na Twoją. xD