Pierdołów jest dzisiaj więcej.
Po pierwsze: lifing pieprznąłem. Zmieniłem wygląd strony, dodając moją facjatę na sam wierzch. Teraz to mi dopiero statystyki spadną... Z resztą skorygowałem układ strony i te pierdoły typu wyszukiwarka dałem na prawo. No bo jak człowiek od lewa do prawa czytać nauczony jest, to najpierw by se posta chciał przeczytać, a potem... No, a potem może se dać subskrypcję na e-mail, czy przeczytać najpopularniejszy wpis. Usunąłem za to ,,Obserwatorów", czyli pusty kwadracik z niebieskim przyciskiem psującym cały dizajn.
A po drugie, to pierdoła w tytule jest. Tak to prawda. IT-sekualista? Nie, broń Boże. Po prostu myślałem znów nad jakimś bombowym tytułem, który przyciągnie ludzi. Chodzi o to, że jak ja idę spać, to i na starcie w Windows 7 naciskam ,,uśpij". Tyle.
Ale mamy pogodę. Pod psem. Wróć! Suką.
Ani to wyjść gdzieś, człowiek chociaż do Gliwic by się przejechał, ani zrobić czegoś sensownego... Muszę siedzieć i patrzeć na te mózgopopieprzańce, jakimi są ,,dlaczego ja?" "Trudne sprawy", czy różne inne tego typu tasiemce, choćby nawet związane z polskim sądownictwem. Blee!
Zawsze mnie ciekawi to, że ludzie w tych sądach pochodzą z różnych polskich miast, a sala sądowa jest ta sama. Hmmm...
Nie mam co robić oprócz gry w eurobiznes co stało się powodem mojego zatopienia w książkach. Zorientowałem się, że więcej ludzi chce je pisać, niż czytać, więc moją książkę usunąłem. Na szczęście przyszło mi do głowy, aby wkleić ją tutaj, co właśnie czynię kończąc ten wpis. Niech to, że owa jest na końcu zamiast kawału świadczy o jej samej ;). W pewnym momencie jest ucięta i nie ma dalszego toku. Nie przejmujcie się tym. W ogóle.
NARAZIE!
Miły, niedzielny wieczór. Ludzie w Parku Poniatowskiego jedzą lody, matka z dzieckiem bawi się na zielonej trawce, a grupka dzieci jest oblewana przez prześwitujące wiosenne słońce kropelki wody z fontanny, dookoła której skaczą, śmiejąc się i ciesząc z tej ulotnej chwili radości.
-Skubacz, patrz – zawołał Rojek – stonoga wcale nie ma stu nóg.
- Jak to? – zapytał Skubacz z uniesionymi w górę brwiami, sugerującymi niedowierzanie.
- Patrz: wszystkie nogi mam tutaj – Rojek wskazał palcem czarną tekturkę, na której chaotycznie poukładane były kończyny owada – są tylko 64.
- Powyrywałeś jej nogi?! – wykrzyknął z przejęciem kumpel .
- No co, eksperyment naukowy – wygłosił Rojek, z intonacją dostosowaną do wywarcia na Skubaczu wrażenia, że oto ,,biolog’’ ma rację.
- Daj ja Ci tak nogi powyrywam. I policzę. Ciekawe czy będzie ich sto… - Prześmiewczo odpowiedział Rojek.
Rojek i Skubacz – koledzy ze szkolnej ławki. Znali się od początku – w tę samą niedzielę byli chrzczeni, w ten sam dzień poszli do pierwszej klasy, gdzie przydzielono ich do jednej ławki, w końcu w jedną niedzielę ksiądz udzielił im komunii. Mieli po dwanaście lat, ale to Rojek był starszy. O dwie godziny. Wyglądem zbytnio się nie różnili. Kolor włosów ten sam - blond, ale fryzura jednakowa nigdy nie była – jeśli jeden miał irokeza, drugi był ostrzyżony ,,na jeża”. Kiedy Rojek ulizywał włosy, Skubacz stawiał je na żel. Twarze obsypane piegami jak kruszonką. Rojek miał ich jednak mniej. Posturą również się nie odróżniają – obaj chłopcy lisi, chudziutcy, a mimo to z ogromnym apetytem.
Chłopcy – Robert i Sebastian – bardzo się lubili. Od zawsze. Nie było między nimi nigdy żadnych kłótni… pomijając tę z szóstej klasy, kiedy zakochali się w jednej dziewczynie. Sytuacja ta zapamiętana została bardzo szczegółowo przez forum klasy, które uznało, że jest to ewenement, jeśli chodzi o relacje pomiędzy Rojkiem a Skubaczem.
Nazywała się Ala – piękna, wysoka dziewczyna, brązowe włosy, świetna figura i uśmiech promieniujący na prawo i lewo za każdym razem, kiedy coś ją ucieszyło bądź rozbawiło. Ale sytuacja ta często się nie powtarzała – Alicja pilnie się uczyła, i kiedy jej coś nie wyszło, siadała w kąt, aby rozmyślać o popełnionych błędach. Należała zdecydowanie do gatunku myślicielek. Ganiali za nią wszyscy chłopcy ze szkoły – brzydsi i przystojniejsi. Ona, uśmiechając się bardziej z każdą ofiarowaną jej różą, zauroczyła każdego, kto się w niej zadurzył. W głębi serce jednak