Hej, Haj, Heloł.
Dzisiaj
postanowiłem Wam pokazać mój artykuł. Przygotowałem go na konkurs
"Karykatura Ślązaka" organizowany przez CET w Zabrzu. Mieliśmy opisać
architekturę. No to popłynąłem...
Liczę na
komentarze.
3majcie się!
Aha, i kawał:
Czasem, kiedy
idziemy do toalety, aby zrobić... "drugie danie", to owo danie
wychodzi nam w dwóch częściach. Wiecie, jak nazywa się ta druga część?
BisKup.
dobra, to teraz
tekst:
Sławomir Piotrowski
VI Liceum Ogólnokształcące
przy Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 13 w Zabrzu
Opiekun mgr Urszula Bujarska
„Krzyk ciszy”
Wieczór, ciemno. Ogłuszająca cisza zdaje się wchodzić do uszu
i nieprzyjemnie dzwonić. Szczególnie w miejscu takim, jak zamierzchły, zakopany
pod stertą zielska, zaśmiecony bunkier. Uzbrojony w wątłą latarkę postanowiłem
go perfidnie spenetrować.
Pora dnia zrobiła swoje. Strach wypełnił mój organizm od wewnątrz i krzyczał,
abym jednak nie ryzykował – stary schron może teraz służyć jako mieszkanie dla
ludzi, którzy nie zawsze są przyjaźnie nastawieni do świata. Postanowiłem
jednak iść w zaparte, i po tym, co zobaczyłem, nie żałuję mojej decyzji. To, co
widzi się za dnia ma zupełnie inny wyraz, niż wieczorem. Niepozorna, zarośnięta
górka z wystającymi wylotami kominów. Oświetlony fragment muru z surowym
drogowskazem „DO SCHRONU SK” wydaje się wydawać jasną komendę wojskową. Schody,
zniszczone i nierówne są doskonałym odciśnięciem znaku czasu. Prowadzą
one do holu pełnego gruzu. Wydawać się może, że wejście do molochu
zostało zamurowane, co nie spodobało się jego użytkownikom. To pewnie oni
zostawili swój ślad w postaci różnorakich, krzyczących napisów. „Nie bój się
cieni, one świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło”, „Kto kocha bardziej,
jest zawsze podległy i musi cierpieć” bądź też bardziej trywialne – „Kocham
Cię, Baśka!”. Wchodząc głębiej, przełykając coraz częściej ślinę, jesteśmy w
stanie zauważyć rzeczy osobiste jakichś ludzi, co może świadczyć o tym, że
schron dalej jest schronem, tyle że w innym wymiarze. Ileż pracy kosztowało
jego zaprojektowanie? Jak wiele materiałów zostało użytych do jego budowy?
Solidna, precyzyjna i odporna na niesprzyjające czynniki konstrukcja. Grube,
bezpłciowe mury pomalowane na biało. O surowości i brutalności tej budowli
przypomina nam ona sama co krok – proste, grubiańskie kominy, wąskie,
klaustrofobiczne korytarze i przerażająca cisza. O ile bardziej jest ona
straszna, gdy dookoła panuje ciemność? Dziwne pokoje, z których wydostajemy się
do innych, niezbadanych pomieszczeń. Cztery ściany przechodzące w kolejne
cztery ściany. Niezmienny od dziesięcioleci układ surowych prostopadłościanów.
Do czego miały one służyć? Czy w nich miały rozstrzygać się losy walk na
terenie naszego miasta?
. Nie trudno
wyobrazić sobie wojskowych, w szarych, zimnych czapkach i mundurach,
urzędujących za dębowymi, twardymi biurkami. Groza i przerażenie wojną dopada
po pierwszym zaczerpnięciu gęstego, stęchłego powietrza. Każdy budynek ma jakąś
narrację, co jednak próbuje nam przekazać ta budowla? Może słowa Jana Pawła II
„Nigdy więcej wojny”? A jeśli jest to ostrzeżenie przed kolejnym konfliktem
zbrojnym? Przed ogromem bólu, zniszczeń i cierpień? Czy jej zadaniem jest
przestraszyć przed konsekwencjami, które mogłyby nas spotkać?
Głuchą,
krzyczącą ciszę, zaczynają przecinać głosy. Razem z jedynym moim źródłem
światła zmierzam ku wyjściu. Znów przechodzę przez układ przestrzennych
figur, jedna w drugą identycznie techniczne, czyste i jasne w przekazie.
Dochodzę do gruzu i spotykam kilku nastolatków. Wydaje się, że żadne wartości i
zasady nie są dla nich ważne. Czyż przyszli nadać kolejny wyraz bezimiennemu
bunkrowi? A może przyszli kolejny raz wsłuchać się w krzyki ciszy?