piątek, 24 stycznia 2014

"Na rozstaju dróg"

Zdrastwujtie!

Przyszłość. Ło Jezu, jak to brzmi. Dlaczego to takie straszne hasło? Bo dotyczy wszystkiego dookoła. Zwykły długopis - wypisze się, to ląduje w śmietniku. To jego przyszłość. Niezbyt atrakcyjna.

W każdym razie, przyszłość jest ważna.

I ogółem z dupy taki tekst. Chciałem zacząć jakoś mądrze, ale mi się nie chce. Napiszę więc tak samo, jak skacze samobójca. Z mostu.

Zastanawiam się nad przyszłością tego bloga - czyli poniekąd moją.

Proszę, pomóżcie, odpiszcie w komentarzach. Każdy. To tylko minuta.

Odpowiedzcie mi, proszę i pomóżcie. Co lepsze.
a) kontynuować bloga takiego, jakim jest on teraz (w skrócie: pisanie o dupie)
b) sprecyzować się na jedną tematykę (polityka, komputery, komunikacja miejska, a może how to live healthier?)
c) skończyć pisanie, nie robić wstydu
d) Tak.

Nie chciałbym kończyć, bo niby czemu? Może jakieś "czemu" pojawią się w komentarzach.

Jedna tematyka? Może trafię w mniejszość? Z drugiej strony stracę miejsce do publikacji rzeczy, które często mi gdzieś leżą na wątrobie. Ale czy od tego jest blog?

Kontynuować? Jasne, jeśli już jesteś płatnym zabójcą, to bądź dalej, bo przecież tak łatwiej. Ale jeśli już, to jak zdobyć nieco większą poczytność (mówiąc szczerze, gdyby czytało mnie trzysta osób, a dziesięć zostawiło komentarz, byłbym wniebowzięty. Tylko kto i po co miałby czytać moje wypociny?)?

Ostatnia odpowiedź? Idź się lecz.

I weź podwójny bilet, bo pójdę z Tobą.

Again: Proszę, pomóżcie, odpiszcie w komentarzach. Każdy. To tylko minuta.

Dzięki!
S.

sobota, 4 stycznia 2014

Osiemnastka - polecam?

3.. 2.. 1..


HAPPY NEW YEAR!

Powiem Wam, że zapowiada się świetny i wyjątkowy rok! :)
Potwierdza to fragment wywiadu z Marią Czubaszek:
- A czego Pani spodziewa się po 2014 roku?
- Po 2014 roku spodziewam się 2015 roku.

I like it!

"Buu, Sławek, chyba jesteś trochę przeterminowany. Dzisiaj jest 4 stycznia, a ty o Nowym Roku piszesz. Wypaliłeś się..."

No co miałem wcześniej pisać? Pocieszyć się chciałem troszkę z pierwszych, zimowych dni stycznia, nie? Z resztą to dzisiaj jest sobota, a staram się pisać w soboty. Co więcej, dalej jest nowy rok - ma w końcu dopiero 4 dni. 

I tutaj znów trochę hejtu. Niezbyt rozumiem nawyk składania życzeń  świąteczno-noworocznych na facebooku. Nie dość, że kosztują tak niezmiernie mało jakichkolwiek starań, to jeszcze oznaczanie w nich wybranych znajomych wskazuje na to, kto ma lizać dupę nadawcy lajkami i komentarzami. UNLIKE.

Muszę się jednak przyznać, że dałem się ponieść, i sam takowe złożyłem. Moje jednak były bardzo szczere. 

Dzisiaj sylwester, Szanowni Państwo. Życzę Wam, żeby nie złapała Was sraczka.

A jeśli złapie, to w domu. Wszystkiego kolorowego!
Czyż nie są one piękne? Na pewno lepsze od milion razy kopiowanego dennego wierszyka.

Ważne jest to, że mój rocznik wkracza w sezon osiemnastek <3. Moja już siedemnastego stycznia. I mówiąc szczerze, nie wiem, czy jest się z czego cieszyć. Teraz to tylko parę lat nauki i praca do końca życia. Trochę upraszczam, ale z takiej perspektywy na to w tym momencie patrze. W krótkoterminowej perspektywie zmieni się niewiele, ale niewiele nie oznacza nic. To będzie pierwszy krok do 67 roku życia - czyli emerytury. I przyjdzie czas się sprawdzić w prawdziwym życiu.

A ja chciałbym jeździć sobie 14 tramwajami do Katowic, bo tak mi się chce. I siedzieć godzinami przed komputerem, pisząc z moim przyjacielem wartościowe wiadomości pokroju

adadasdas

czy

hgkdfsglkj

bądź

potjvfjrieloekcxew.

Mam nadzieję, że uda mi się pogodzić te sprawy. A tymczasem (tu wyjdzie łapczywa natura Sławka) w mojej głowie trwają się spekulacje na temat tego, co fajnego sprawią mi moi bliscy.

A o imprezach napiszę przy innej okazji. Wtedy wyjdzie imprezowa natura Sławka.

Aha, wracam do tradycji kawałów, bo fajna i nie wiem dlaczego przerwałem. Więc, kończąc:

fragment kolędy:
"Nie dała mu matula sukienki
bo gender".