sobota, 28 grudnia 2013

Szabat jest modny.


Poprzedni post wzbudził zainteresowanie. To dobrze.

Buu Sławek! Jakie zainteresowanie? Trzy osoby skomentowały i mówisz, że "wzbudził zainteresowanie"? Moje zdjęcie na fejsie ma więcej komentarzy.


Tak, pewnie to prawda. Różnica jednak jest taka, że te pod moim tekstem mają jakąś wartość. I to mnie cieszy. Wolę, żeby czytało moje wypociny 20 osób, ale każdy z tego coś wyniósł, niż 2000 osób, które zostawią komentarz w stylu "fajne" albo "sprzedał się".

Dobra, bo pomyślicie sobie, że POPULARNOŚĆ wypłukuje mi resztki umysłu :). O czym więc dzisiaj?

Zdecydowanie zbliża się mój koniec. Po ostatniej solidarności z Cyganami teraz zamierzam wychwalać żydowski wynalazek. Ale on jest świetny!



Mowa o szabacie. Szabacie, jako dniu wolnym.

I teraz trochę wyjaśnień. Gdy chodziłem do podstawówki, katechezę prowadził ksiądz. Byliśmy dziećmi, ale jakoś szczególnie zapamiętałem to, że powiedział nam, iż niedziela to koniec i początek tygodnia.

Koniec i początek. Jednocześnie.

Uzasadnił, że Bóg zmartwychwstał w niedzielę, bo to pierwszy dzień tygodnia. A po stworzeniu świata odpoczywał również w niedzielę, bo my też odpoczywamy i tak trzeba. I zresztą niedziela pochodzi od nie-działaj, czy coś w tym rodzaju.

Ależ argumentacja. Nie, to bzdury. Jeśli uznajemy, że Niedziela jest pierwszym dniem tygodnia, to sobota jest ostatnim. To chyba proste do zrozumienia, prawda?

Wracając więc, odpoczywać mamy w ostatni dzień tygodnia - sobotę. Stąd Szabat (czy szabas, czy jak tam chcecie). Z tego, co wiem, Bóg zwykł ostro karać za jego łamanie (choćby handel w świątyni w święto, gdy powywracał wszystko do góry nogami). 

Większość młodzieży jednakowoż nie ma się czym przejmować. O ile wiem z opowiadań (bo ja to wiecie, taki rozrywkowy, że Rubika słucham :D) to młodzież rozpoczyna swoje bale w piątek wieczór, a licząc dni jak Żydzi, to właśnie po zmierzchu zaczyna się kolejny dzień. Wszystko gra! Masowo obchodzimy Szabat.


I to mądre jest. Bardzo mi to odpowiada. Po tygodniu pracy, szkoły, lądujemy w domu i mamy dzień wolnego. WOLNEGO. Nie na ogarnięcie pokoju, czy naprawienie kranu, bo nie było czasu w tygodniu. To 24 godziny na obejrzenie Dzięki Bogu Już Weekend (tak taak, sprzedałem się, i popieram te głupkowate kabarety), dokończenie Cholonka, czy wypocenie wpisu na bloga, co sprawia mi przyjemność. 

Odpoczywajmy więc! Dajmy sobie jeden dzień spokoju. A wykuwanie nieregularnych na angielski, czy kończenie raportu do pracy zostawmy na niedzielę. Bo właśnie w Niedzielę powstał świat (zaczątek), a jak wiadomo, pierwszy krok zawsze najcięższy. Więc, jeśli Bogu udało się zmajstrować coś tak ogromnego, to Wy nie napiszecie tych pozostałych dziesięciu stron? Po sobotnim odpoczynku na pewno dacie radę! :)


Kończąc, jeśli przyszłaby Wam chęć posłuchania o Bogu po ludzku, zapraszam Was na "Odwyk" Martina Lechowicza. Dobrze mu idzie, więc warto czasem tam zajrzeć. Szczególnie polecam ściągnąć sobie parę archiwalnych odcinków w formie podcastu i słuchać w drodze do szkoły/pracy.

Oryginalne i wyszukane pożegnanie,
Sławek Piotrowski.

niedziela, 22 grudnia 2013

Sos cygański jest przepyszny!

Czas poodkurzać te zamierzchłe kąty, wracam więc do pisania. Bez zbędnych tłumaczeń. Jak zwykle.

Głośno zrobiło się ostatnio o moim mieście. A to za sprawą Cyganów, Narodowców i fanów Górnika. Wybuchowo, prawda? Ale po kolei...

Romowie osiedlili się w Polsce już jakiś czas temu, jednak Rzeczpospolita Ludowa postanowiła zniszczyć ich tradycję i osiedlić ich. Jak to komuna miała w zwyczaju - na siłę. Więc oni, w podziękowaniu, nie przejmowali się faktem zmiany sposobu życia, rozpalając w mieszkaniach na przykład ogniska. 

Nietrudno więc sobie wyobrazić, że owo społeczeństwo nie przypadło do gustu pozostałym. Ponadto, wiele niepochlebnych opinii o Romach krąży wśród ludzi. Spora część z nich jest zdecydowanie wyssana z palca. 

Druga strona jednak też nie jest bez winy. Sytuacja, w której ośrodki pomocy społecznej wypłacają cygańskim rodzinom większe zapomogi bądź świadczenia za posyłanie dzieci do szkoły jest swego rodzaju nieporozumieniem. O ile uważam, że pomoc społeczna z samej definicji jest chora, o tyle faworyzowanie jednych tylko dlatego, że nie pochodzą z Polski jest szowinizmem. Tyle, że odwróconym. Nie jest to co prawda wina tych ludzi, jednakże zdecydowanie źle wpływa na ich postrzeganie. 

To, co zdecydowanie można uznać za ich przewinienia to przestępczość. I brak ogłady. Rozumiem, że romskie kobiety od zawsze wróżyły przechodniom. Nie powinno to jednak wyglądać tak, że po odmowie, zsyłana jest na Was klątwa (wiecie, ja mam to gdzieś, ale inni są na to wrażliwi) bądź wiadro bluzgów i wulgaryzmów. A już zdecydowanie nie do przyjęcia są wyłudzenia żebraków (z podobnymi zachowaniami po odmowie "pomocy") i kradzieże. Może to i zabrzmi dziwnie, a nawet rasistowsko, ale w ciągu ostatniego roku mamę oszukał właśnie Cygan (i to na 200 zł), mojego przyjaciela na ulicy prowokacyjnie okrążyła właśnie grupka Romów, a z mojej ręki to WŁAŚNIE "Santiago" wybrał 10 zł, gdy naiwnie chciałem wręczyć mu złotówkę, którą potrzebował do kupna "biletu na pociąg". Poza tym, ani moja mama, ani ja, ani mój przyjaciel nie miał żadnych innych, niemiłych epizodów związanej z przestępczością Zabrzan. Albo więc zrządzenie losu, albo faktycznie coś jest na rzeczy. 

Nie dziwię się więc, że powstał pomysł przeprowadzenia protestu "Stop cygańskiej przestępczości w Zabrzu", czy coś w tym stylu. Za organizacją miały stać Torcida i Narodowe Odrodzenie Polski, jednakże ta pierwsza zdecydowanie odcięła się od faktu współpracy z narodowcami. Niewątpliwie jednak kiboli podczas protestu pojawiło się sporo. NOP jednakże nie krył się ze swoimi zamiarami.

I tutaj moja chęć wzięcia udziału w proteście zmalała do zera. Jako człowiek, który coś-tam tego oleju w głowie ma, przewidziałem, że nie chodzi o przestępczość, tylko o "morusów i brudasów, których nie chcemy". I tutaj sedno problemu.

Nie chodzi o to, że jeśli ktoś nie jest "prawdziwym Polakiem", to nie ma miejsca w naszym kraju. Z mojej strony z otwartym sercem serdecznie zapraszam nad Wisłę, jeśli ktoś chce się przeprowadzić z dobrej woli (swoją drogą, ciekawe kto byłby taki głupi :D). Obcokrajowcy wzbogacają naszą kulturę, nasze obyczaje i w końcu nas samych.

Właśnie: wzbogacają. Nie okradają.

Kultura cyganów jest piękna - ich piosenki, kolorowe wozy i stroje oraz tańce - nawet w TVN-ie (czyli dla NOP: telewizji zdrajców) docenili Santiago Gil-a trzecim miejscem za jego wywijasy, które przyprawiały mnie o zachwyt, zawroty głowy i pytania "jak on to robi". I nic do niego nie mam, uczy się w SP 36, jest pewnie równym gościem. Ale fakt, że margines jego społeczeństwa jest szerszy od strony, skutecznie zniechęca Zabrzan do Cyganów.

Podsumowując: Wziąłbym udział w proteście "Stop cygańskiej przestępczości", gdyby nie zorganizowałby go NOP ani inna organizacja narodowościowa. Wtedy pewnie wziąłby w niej udział nawet Santiago, jego rodzina i wszyscy Ci, którzy przystosowali się do życia w normalnym społeczeństwie. 

Po połowie protestu pewnie zdjąłbym transparent i zamazał "cygańskiej", bo każda przestępczość jest zła. Zresztą, niecały rok temu spróbowałem sosu cygańskiego i bardzo mi zasmakował. 

Aha. Jeśli mowa o kulturze Cyganów, chciałbym dodać jeszcze jedno: uwielbiam żarty z gruzem (Gruzella, Gruzbeizer i Gruz Lee). Tak samo jak lubię żarty o grubych, ślepych i murzynach. I o białych. I Żydach. I każdej innej społeczności. Bo, jeśli żart jest śmieszny, to nie ma co się burzyć, tylko trzeba się śmiać. Czyż nie jest rasizmem jest nieśmianie się z Rumunów, bo są Rumunami? Skoro potrafimy śmiać się z nas samych, to śmiejmy się ze wszystkich.

Wracając do organizatora: moje przewidywania sprawdziły się. Na manifestacji było słychać hasła pokroju "Polska dla Polaków" i "Won morusy". Zdecydowanie nie moje klimaty.

Nie rozumiem jednak decyzji prezydent Zabrza, a później Marszałka województwa dotyczącej zakazu manifestacji. Poza tym, że mogliby zniszczyć niedawno wyremontowany plac Pstrowskiego (sorry NOP, ale trudno Was nie skojarzyć w Warszawskim Marszem Niepodległości), nie widzę innego powodu dla którego powinno się zabronić manifestacji. Żyjemy przecież w wolnym kraju, i powinniśmy manifestować co chcemy, oprócz nazizmu i komunizmu. Co jak co, ale Narodowcy to chyba nie naziści, prawda?


Z resztą, tak na chłopski rozum: pozwolić im manifestować, a co! Gdyby wyzwali cyganów na pojedynek, to kto by przyszedł? Tylko Ci, którym zależy na rozróbie, pozostali spokojnie siedzieliby w domu. Pozabijaliby się (mniej-więcej straty byłyby równe, i jedna i druga strona potrafi się bić) i byłby spokój z nadpobudliwymi "patriotami" i "morusami". 

Na koniec, chciałbym pochwalić policję. Bez obawy spacerowałem sobie wczoraj po okolicach pomniku Pstrowskiego i Buchenwaldczyków (na której to ulicy stało kilka radiowozów). Spisaliście się, panowie! W ciągu minuty, przejechaliście koło mnie chyba z pięć razy.

To tyle. Pewnie zostanę znienawidzony. Nie dość, że lubię Cyganów, to jeszcze lubię Policję.
Śmierć jest blisko.

Rzekłem.

piątek, 2 sierpnia 2013

Nowy Folder Podcast No. 16

Żyjemy. Jeszcze.

Szesnasty odcinek naszego podcastu. W nim:
1) Kącik poetycki
2) Kącik poetycki
3) Kącik poetycki

Jak zwykle, zapowiada się interesująco :-).

Prosz:



niedziela, 28 lipca 2013

Nie wiem, co powiedzieć.

Błenos dijas!

Matko Święta!
(dla niewierzących): O kurwa!
(dla nieprzeklinających): Kurza twarz!
(dla hejterów google chrome): Ojej!

Nie wiem jak zacząć. To chyba najdłuższa przerwa w prowadzeniu bloga. Spowodowana tym, co zwykle.

ŻE MI SIĘ NIE CHCE!

Ciężko mi się skupić, bo główna bohaterka filmu, który oglądam, która mentalnie jest podobna do jednej z moich koleżanek zaczęła się rozbierać. Stwierdzam jednakże, iż wizualnie (mimo, że jest bardzo przystępna) nie jest niestety podobna. Szczególnie w górnych partiach ciała. 

Powiedzmy, że u Pónbucka stała za czymś innym.

Dobra, ten tekst musi mieć jakiś sens, a na razie niestety go nie ma. Wróćmy więc do sprawy przednegliżowej.

Nie chciało mi się. I nie dlatego, że nie miałem weny. Jeśli nie siądę do pisania, to nie napiszę. No i nie siadłem. U. Usiadłem.

Ale o czym dzisiaj?

Ano o tym, że Światowe Dni Młodzieży za trzy lata odbędą się w Krakowie. Staniemy się na kilka dni międzynarodowym bastionem katolicyzmu wśród młodych ludzi.

Niektórzy obiecywali, że Polska będzie drugą Irlandią. Później, prawa strona obiecywała, że będziemy Budapesztem. 

A Katole? Niczego nam nie obiecywali, a staniemy się drugą Brazylią. Tada!

Ciężko teraz będzie Owsiakowi, bo karnawał w Rio w Polsce odbędzie się sześć miesięcy po jego. 

Oj dobrze, niech przyjeżdżają. Jest to napewno... (ugh...) na pewno grupa młodzieży z ogromną dawką dobrej energii. 3 milionowa grupa. Daliśmy radę na Euro, damy radę i teraz.

Sławek, co ty? Nie za dużo optymizmu? Nie! Uważam, że stajemy się coraz bardziej cywilizowanym krajem, pomimo wszelakich opinii środowisk Wiecznie Marudzących Polityków Choćby Nie Wiem Co (w skrócie PiS). Jest naprawdę wiele tego przejawów. 

Choćby to, że w Zabrzu, na ulicy 3-go maja, wymienia się tory tramwajowe. Warto nadpisać, że do tej pory, jazda tramwajem po owej ulicy była wesołym miasteczkiem dla ubogich. 

No chyba, że przychrzanił łbem o kasownik. Wtedy miasteczko z wesołego zmieniało się na niewesołe. Ale dalej, dla ubogich. 

Ołkej, dac ol. Nie komentujcie, bo będziecie hejtować.

Hi Hitler!
~Benedykt XVI za czasów Hitlerjugend.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Polska Polonia.

"Heloł and łelkam"!
~Jeremy Clarkson

Zgodnie z postanowieniem widzicie mnie szybciej, niż się spodziewaliście.

O czym dzisiaj?

Ostatnio się zbulwersowałem. To ostatnio było już kawałek czasu temu, ale jeszcze trzyma. Chodzi o sprawę TVPolonia. Oczywiście uważam, że jakby dać Małiuszowi Meaksowi Kolankoł kasę, którą Ministerstwo Spraw Zagranicznych miało przeznaczyć w pierwszej wersji na działalność tego kanału, to on po jakimś czasie oddałby z procentem, a co więcej, dałby pracę wielu ludziom i sam byłby bogaty. No, i oczywiście wyprodukowałby programy, który Polonia oglądałaby z chęcią.

No sorry, ale puszczanie 3 powtórek Leśnej Góry jest porażką.

Znalazła się dla mnie jednak (a trzeba dodać, że nie jestem Polonia) ciekawa propozycja w ich ramówce. Biorąc pod uwagę, że mam problemy z pisownią razem-osobno pewnych słów (o czym pewnie przy lekturze moich wypocin zdążyliście się dowiedzieć i o czym świadczy wygląd zaaranżowanego przeze mnie pulpitu...),

program ten był dla mnie jednym z bardziej wartościowych produkowanych przez TVP. Chodzi oczywiście o słownik polsko@polski.

Zawsze, kiedy "leci" (ZIB: (Z Innej Beczki, polski odpowiednik BTW) znacie jakiś lepszy odpowiednik tego słowa?), oglądam go z zaciekawieniem. Uwielbiam formułę programu, fachowość profesora Jana Miodka, a pytania zadawane przez naszych rodaków są naprawdę interesujące. Na pewno są. Nie są w ogóle nudne. 

Sam profesor zresztą jest dla mnie ostoją języka polskiego w telewizji. Bez niego by się nie dało. Jak można usunąć Miodka z telewizji?

To tak, jakby Stigowi ściągnąć kask, Faktom zabrać Durczoka, a Jarosławowi Smoleńsk.

Bez Miodka nie wiedzielibyśmy wielu informacji o czymś, czego używamy codziennie. Zapędzilibyśmy się w niewiadomą stronę bez Ojczyzny-polszczyzny, którą mój rodziciel(?) zwykł z zafascynowaniem oglądać. 

Tylko ten fakt podniósł mi ciśnienie.

Tak, wiem. Gdyby miał dobrą oglądalność, to o dwudziestej w sobotę na tvn-ie leciałby on, a nie Mam Talent. ALE NIE O TO CHODZI! C'mon, Rzeczpospolita woli oglądać wywody nad tym, czy Basia ma zadzwonić do Marysi, czy pogadać z nią przez Skype.

Co jednak mówi sam wywołany do tablicy? 

Otóż, że nie żałowałby, gdyby słownik polsko@polski nie pojawiłby się więcej razy w telewizji. Że nowe doświadczenie, że się nie przywiązywał, że zajmie się czymś innym. I jednocześnie podziękował za to, że tyle osób broniło słownika. 

Ja też bronię. Choć trochę za późno, bo już wiadomo, że kasa się znajdzie. O, MSZ-cie, bądź pochwalony.

Chociaż raz. 

"Do widzenia"
~Papież Franciszek

wtorek, 2 kwietnia 2013

Wakacje na początku roku!

Bujaka!

Dawno się nie widzieliśmy, nie?

Tak.

Dawno się nie słyszeliśmy, nie?

Tak.

TO SIĘ K$%#@ PYTAM CO SIĘ STAŁO?!

Nic.

Czasem tak bywa, że się nie chce. Nie ma się pomysłu, chęci. A jednak prowadzenie bloga ma być dla mnie przyjemnością z pisania (a nie obowiązkiem) a dla Was przyjemnością z czytania. Dlatego, poza tym, co napisałem, nie będzie więcej uzasadnień. Po prostu, próbuję dbać o jakość. To samo podejście ma Seler.

Podczas naszego "niebytu" w sieci, nagraliśmy chyba trzy odcinki. I żaden nie ujrzał światła dziennego. W jednym podniecaliśmy się nowym papieżem, a inny był w ogóle nieśmieszny.

I tyle.

"Oj Sławek, gadasz choćby ktoś wsadził ci sztyl od miotły w dupę"

Tak.
Znaczy, tylko tak gadam. Nikt mi nic nie wsadzał :D.

Co ja chcę dzisiaj napisać?
A to, że prowadzę bloga już trzy lata. Tutaj jestem od drugiego marca 2011, ale na my.opera.com/sla17/blog zacząłem pisać już w 2010 roku. Troszkę minęło od tego czasu.

Co pewnie widać po postach (żadnego nie usuwałem, możecie sobie porównać). Może spoważniałem? Albo zgłupiałem? Nie wiem.

Wiem, że się popsułem. Na pewno. Nie jestem już tak obowiązkowy, jak kiedyś. Nie ma we mnie idei. I nic mi się nie chce.

A do tego przegrałem sprawę, która do niedawna była dla mnie bardzo ważna. Nie wiem, czy do końca jest to moja wina.

ALE NIE POWIEM WAM O CO CHODZI, AHAHAHAH!

To, co mi się podoba, to to, że nie mam już żadnych kontaktów z Suchanem, a to duży plus! Co więcej, jestem w klasie z ekipą z mojej klasy w szkole podstawowej, więc mam poczucie, że jesteśmy ze sobą zżyci. Nauczyłem się, co znaczy praca fizyczna, i jakie zasady panują wśród robotników (pierwsza z nich brzmi "zakurz się" a druga "płacą ci za godziny, więc się nie spiesz").

Poza tym, moje ambitne plany z bieganiem legły w gruzach (ale może się otrzepią i wskrzeszą... trza żyć nadzieją ;P) i dalej jestem... "bułeczka" xD

No, ale nie podsumowywuwymuwujmy się tak. Od tego są inni.

A w ramach pierdoły powiem wam, że postanowiłem przeżyć Triduum Paschalne. W życiu nie byłem na mszach z okazji Wielkanocy. Postanowiłem więc to zmienić, i szczerze mówiąc, to nie żałuję. Zobaczyłem, fajny teatrzyk swoją drogą, czuć jest pierwiastek sacrum, ale nie wiem, czy to dobrze. Skoro Dżej-zi ma być naszym przyjacielem i ojcem, to nie wiem, czy taka świętość powinna być odczuwalna. Przecież nie klękam przed Selerem.

NIGDY TEŻ NIE KLĘKNĄŁEM. I NIE ZAMIERZAM TEGO ROBIĆ.

Zboczeńcy.

Dobra, może jak na powrót starczy tekstu? Postaram się pisać częściej. Ale, jak mi nie wyjdzie, to nie sikajcie.

Pan zmartwychwstał.
Alleluja!

xD

środa, 23 stycznia 2013

Nowy Folder Podcast No. 15

Wheppe!
Oto on: 15 odcinek naszego podcastu. W nim:
 - pogadamy o kilkudziesięciu tysiącach
- wspomnimy sobie Beyonce i Edytę
 - dowiemy się, jak to jest w prawdziwym małżeństwie

 KEEP CALM AND LISTEN IT!