niedziela, 9 grudnia 2012

O fałszywych dziadach.

Cześć!
Ależ to płytkie powitanie. Takie normalne... Niepodobne do mnie. Nieważne.

Dużo się działo przez ten czas, podczas którego nie dodałem żadnych swoich wypocin do internetu. Czas ów byłby mniejszy, gdyby nie to, że genialny i inteligenty Sławomir Piotrowski nie nacisnął jakiegoś full-skomplikowanego skrótu klawiaturowego i blogger nie uszeregowałby słów jego posta w kolejności alfabetycznej.

Naprawdę:
a) to się stało
b) nie wiem jak.

I oczywiście tłusty pan, który leży na rozległej kanapie w mojej głowie podpowiedział mi, żebym sobie nie zawracał tym dupy, bo przecież leci dzisiaj Prawo Agaty, i nie można sobie odpuścić jego oglądania. Z resztą są ważniejsze rzeczy do roboty, typu siedzieć na fotelu i... siedzieć.

I oczywiście moja nieustępliwa mentalność niezwłocznie zgodziła się z panem leniem i zamknęła podświadomie Bloggera.

Kurde, taka inwokacja, a żadna z niej wartość płynie. Przyzwyczailiście się już, nie?

Coby nazwać mianem pierdoły?
To, że moja najlepsza komentatorka sytuacji politycznej w państwie, p. Magdalena Gratsch, która w gimnazjum uczyła mnie języka niemieckiego, zaszła w ciążę.

To dobrze, przyrost naturalny w górę, pani ma trochę wolnego i jeszcze jej za to płacą. Cudownie.

Jedna rzecz jest tylko "na minus": nie ma jej w szkole. I z tego wynikają dwie katastrofy:

1) Na zastępstwa wysyłana jest pani, z którą teraz mamy niemiecki. Współczuję, chociaż trzeba przyznać, że nauczyć potrafi.
2) Nie mam z kim poważnie (aha, dupa :P) pogadać w tej szkole o polityce.

Dlatego dzisiaj polityki nie będzie. Mimo, że działo się dużo.

Dobra, do sedna: Dzisiaj chciałbym napisać o osobach fałszywych. To jest okropne. Szczególnie, jeśli fałszywym okazuje się wasz przyjaciel czy bliski. Ktoś, komu się zwierzacie, komu mówicie na czym wam zależy, do czego dążycie, z którym często robicie głupoty, któremu zwierzacie się ze swoich najbardziej prywatnych spraw.

Kiedy ktoś taki okazuje się fałszywym, jest okropnie. To tak, jakbyście się dowiedzieli, że pół waszej duszy ma raka. Jakaś wasza część poszła się wozić.

Najgorsze jest wtedy, gdy ów "przyjaciel" zaczyna wykorzystywać to, co wie o Was, a co więcej kiedy zaczyna dążyć do tego, na czym wam zależy najbardziej.

Dajmy przykład dziewczyny. Zwierzasz się takiemu, a tu: fałszywy dziad, i zaczyna ci ja odbijać.

Okropieństwo. Nikomu tego nie życzę.

Nie wiem, co mnie napadło, ale musiałem to napisać. Jakaś wewnętrzna potrzeba. Bezsensu w sumie, najgorszy wpis od dawna.

Ok, kończę - jak zwykle - kawałem:
Ostatnio jest zimno nawet, jeśli palisz w piecu cały czas.
Ojciec, w tej zimnocie siedząc powiedział, że chyba zaczyna być cieplej, bo:
ma odwilż w nosie ;P
Narazie!

niedziela, 4 listopada 2012

Nowy Folder Podcast No. 13

Nowy odcinek naszego podcastu! (ależ oryginalny wstęp...)

Odcinek 13 (wbrew informacjom podawanym przez prowadzących), czyli pierwszy odcinek prawdziwej drugiej serii.

Jedynej prawdziwej. Jedynej słusznej. Jak Gazeta Polska.

A pogadamy w nim o tym,

- jaka jest charakterystyka prawdziwego mężczyzny,
- czego brakuje w Euro Truck Simulator 2
- oraz o tym, co mówi aptekarz, gdy spotyka swojego klienta

czyli jak widać, same ciekawe rzeczy.

Delektujcie się! ;)


piątek, 19 października 2012

Krzyk Ciszy


Hej, Haj, Heloł.

Dzisiaj postanowiłem Wam pokazać mój artykuł. Przygotowałem go na konkurs "Karykatura Ślązaka" organizowany przez CET w Zabrzu. Mieliśmy opisać architekturę. No to popłynąłem...

Liczę na komentarze.

3majcie się!

Aha, i kawał:
Czasem, kiedy idziemy do toalety, aby zrobić... "drugie danie", to owo danie wychodzi nam w dwóch częściach. Wiecie, jak nazywa się ta druga część?

BisKup.

dobra, to teraz tekst:


Sławomir Piotrowski
VI Liceum Ogólnokształcące
przy Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 13 w Zabrzu
Opiekun mgr Urszula Bujarska
„Krzyk ciszy”
            Wieczór, ciemno. Ogłuszająca cisza zdaje się wchodzić do uszu i nieprzyjemnie dzwonić. Szczególnie w miejscu takim, jak zamierzchły, zakopany pod stertą zielska, zaśmiecony bunkier. Uzbrojony w wątłą latarkę postanowiłem go perfidnie spenetrować.
            Pora dnia zrobiła swoje. Strach wypełnił mój organizm od wewnątrz i krzyczał, abym jednak nie ryzykował – stary schron może teraz służyć jako mieszkanie dla ludzi, którzy nie zawsze są przyjaźnie nastawieni do świata. Postanowiłem jednak iść w zaparte, i po tym, co zobaczyłem, nie żałuję mojej decyzji. To, co widzi się za dnia ma zupełnie inny wyraz, niż wieczorem. Niepozorna, zarośnięta górka z wystającymi wylotami kominów. Oświetlony fragment muru z surowym drogowskazem „DO SCHRONU SK” wydaje się wydawać jasną komendę wojskową. Schody, zniszczone i nierówne są doskonałym odciśnięciem znaku czasu. Prowadzą one  do holu pełnego gruzu. Wydawać się może, że wejście do molochu zostało zamurowane, co nie spodobało się jego użytkownikom. To pewnie oni zostawili swój ślad w postaci różnorakich, krzyczących napisów. „Nie bój się cieni, one świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło”, „Kto kocha bardziej, jest zawsze podległy i musi cierpieć” bądź też bardziej trywialne – „Kocham Cię, Baśka!”. Wchodząc głębiej, przełykając coraz częściej ślinę, jesteśmy w stanie zauważyć rzeczy osobiste jakichś ludzi, co może świadczyć o tym, że schron dalej jest schronem, tyle że w innym wymiarze. Ileż pracy kosztowało jego zaprojektowanie? Jak wiele materiałów zostało użytych do jego budowy? Solidna, precyzyjna i odporna na niesprzyjające czynniki konstrukcja. Grube, bezpłciowe mury pomalowane na biało. O surowości i brutalności tej budowli przypomina nam ona sama co krok – proste, grubiańskie kominy, wąskie, klaustrofobiczne korytarze i przerażająca cisza. O ile bardziej jest ona straszna, gdy dookoła panuje ciemność? Dziwne pokoje, z których wydostajemy się do innych, niezbadanych pomieszczeń. Cztery ściany przechodzące w kolejne cztery ściany. Niezmienny od dziesięcioleci układ surowych prostopadłościanów. Do czego miały one służyć? Czy w nich miały rozstrzygać się losy walk na terenie naszego miasta?
. Nie trudno wyobrazić sobie wojskowych, w szarych, zimnych czapkach i mundurach, urzędujących za dębowymi, twardymi biurkami. Groza i przerażenie wojną dopada po pierwszym zaczerpnięciu gęstego, stęchłego powietrza. Każdy budynek ma jakąś narrację, co jednak próbuje nam przekazać ta budowla? Może słowa Jana Pawła II „Nigdy więcej wojny”? A jeśli jest to ostrzeżenie przed kolejnym konfliktem zbrojnym? Przed ogromem bólu, zniszczeń i cierpień? Czy jej zadaniem jest przestraszyć przed konsekwencjami, które mogłyby nas spotkać?
Głuchą, krzyczącą ciszę, zaczynają przecinać głosy. Razem z jedynym moim źródłem światła zmierzam ku wyjściu.  Znów przechodzę przez układ przestrzennych figur, jedna w drugą identycznie techniczne, czyste i jasne w przekazie. Dochodzę do gruzu i spotykam kilku nastolatków. Wydaje się, że żadne wartości i zasady nie są dla nich ważne. Czyż przyszli nadać kolejny wyraz bezimiennemu bunkrowi? A może przyszli kolejny raz wsłuchać się w krzyki ciszy?

piątek, 5 października 2012

Druga połowa smętna.

Guten tag!

Ale mam fajnie. Właśnie siedzę na kursie technik-informatyk jako wolny słuchacz. Jazda jest, jak nie wiem. Ale, odpowiedzmy sobie najpierw na pytania, które cisną się Wam, czytelnikom na usta:

- Łotafak, na jakim kursie, i czemu wolny słuchacz?

Ano dlatego, że pan Piotrowski uważa, że uczyć można się wszystkiego czego się chce i zawsze, kiedy się chce. Szczególnie, jeśli się daną rzecz lubi, tak jak ja lubię informatykę. Więc pomyślałem sobie, że skoro jest taka opcja, że za free mogę sobie uczestniczyć w kursie, po którym mógłbym zostać technikiem-informatykiem, to łaj not?


- Ale przecież nie dostaniesz papiera!

A papier to ja mam w kiblu. Po co mi papier? Ja chcę umiejętności, nie świstka. Poszedłem w końcu do Liceum, więc papier będzie z liceum. A to, co umiem to moje. No, per christitum dominum nostrum, amen.

Wróćmy do sedna sprawy.

Na pierwszych zajęciach przyszło dość sporo osób, ale niektóre wybijają się już z tłumu. Jeśli udało im się to zrobić na pierwszych zajęciach, to możecie się domyśleć, że to "wybicie" nie będzie miało związku z jakimś pozytywnym odczuciem.

Albowiem, na początku pracy, facet - wykładowca, poprosił wszystkich przyszłych techników, żeby podali mu swoje adresy e-mail, bo będzie nam wysyłał jakieś materiały, zadania i inne tego typu pierdoły. Okazało się, że babka (której szczerze mówiąc zaczyna robić mi się żal) nie posiadała takiej poczty. Okeeej, mógł być to element walki z monopolem Gmaila, albo ogólnie z monopolem internetu na komunikowanie się z ludźmi.

Jednak nie.

W/w pani nie potrafiła sobie nawet tego konta założyć. ANDERSTEND? Nie potrafiła wejść na gmail.com i wprowadzić samodzielnie swoich danych.

I w sumie nie ma się czemu dziwić. Gdyby przyszło na ścisłość, to myślę, że nawet i moja mama miałaby z tym problem (a trzeba nadmienić, że są w podobnym wieku). Tyle, że moja mama nie pcha się do Siódemki uczyć się na technika. Nieważne. Swoją drogą to była najdłuższa pierdoła I've ever seen.

Przegrałem.

Brutalnie przegrałem brutalną walkę o brutalne stanowisko.

Wyjaśniam

24-go września 2012 w ZSO13 w Zabrzu odbyły się wybory do Samorządu Uczniowskiego.

Samorządu, w którego kierownictwie byłem odkąd jestem w tej szkole. Samorządu, którym kierowałem niepodzielnie od ponad dwóch lat. Samorządu, którego teraz szefem jest ktoś inny.

Pewnie, kiedy to czytacie, może Wam się to wydać błahe. Bo przecież czym jest mój problem w porównaniu do problemów innych ludzi. Fakt, jest niczym. Dla mnie jednak jest ogromnym ciosem.

Nie chciałbym robić z siebie jakiegoś Wincentego Pstrowskiego, ale myślę, że ktoś, kto mimo wielu przeszkód (kradzieży pieniędzy, niskiego angażu uczniów, konieczności wyboru nowego opiekuna itd.) zorganizował  tak wiele nie powinien zostać wygryzionym ze stanowiska przez kogoś, kogo jedynym priorytetem było zrobienie sobie jaj ze wszystkiego i  znalezienie odpowiedniego zaułka do zapalenia cygarety.

I dlatego właśnie jestem smutny. To tak, jakby Tuska wygryzł Kononowicz. Z całym szacunkiem dla obu panów.

Nie boli to, że przegrałem - ktoś mógł mieć lepsze propozycje, czy postulaty ode mnie. Boli to z kim przegrałem. I boli brak zasad fair-play podczas kampanii (no sorry, obóz przeciwny zrywał plakaty, bezsens). I boli to, że na pierwszym zebraniu głos zabierałem ja, bo przewodniczącemu jakoś brakło weny, czy słów. Nawet do tego, żeby wygłosić swój plan działania. I boli, i boli, i boli.

Mógłbym jeszcze tyle mówić o tym, że głowa mała, ale wystarczy, że moja jest już od tego duża. Mimo, że minęły już dwa tygodnie od wygranej przeciwnika. Najbardziej wkurzający jest trend gadki nauczycieli:

"taa, to teraz trzeba mu pomóc, bo jak już jest tym przewodniczącym, to się powoli zmienia, całą noc siedział nad planem działania, potem trza było zmienić, to dziewczyna za niego pisała, potem znów było źle, to mama, trzeba mu pomóc, bo se nie daje rady"

No kurza noga, chyba nie ma się czemu dziwić. I teraz ja, ten, którego on zwyciężył, zrywając moje plakaty i na ich miejscu wieszając swoje, których cała treść pochodziła z internetu mam mu pomóc? Niby dlaczego?

Gdybym go nie znał, to oddałbym na niego swój głos. Jego postulaty brzmiały fajnie, aczkolwiek wiele z nich było niewykonalnych

- rozwijanie kółek zainteresowań (Jak SU ma to zrobić? No i jakie kółka? Jedno, matematyczne?!)
- powołanie nowej sekcji gazetki szkolnej (gazetkę wprowadziłem ja, miała być też w roku 11/12, ale nie było chętnych)

Dobra, może skończmy jednak ten temat. Liczę na kondolencje.

Kawał, za panią Jadzią <3

Idzie ziarnko piasku przez pustynię i mówi:
- Rany, ale tu rasy.

Żółwik!

piątek, 7 września 2012

3. września - koniec sezonu ogórkowego.

Jak ja Wam się z Wami witać?!

Zawsze staram się wymyślać jakieś fajne przywitanie. I niestety, dzięki temu często nie piszę wpisu, bo jest to pierwsza kłoda pod nogami, której (z powodu mojej wrodzonej leniwości) nie przekraczam.

To dzisiaj się nie przywitam.

Tak się składa, że minęło już 61 godzin od granicy, która należy do tych nieprzekraczalnych. Albo przynajmniej przekraczalnych ciężko. "Staliśmy nad przepaścią. Zrobiliśmy jednak pewny krok w przód".

OGŁASZAM WSZYSTKIM PAŃSTWU, ŻE SKOŃCZYŁY SIĘ WAKACJE!

No, i to byłoby na tyle fajnych informacji. Ale po co to piszę?

Po to, żeby odciąć się od leniuchowania i wziąć się do pracy. Wkońcu.

Miałem nagrywać przez wakacje videobloga, ale z mojego postanowienia wyszło tyle ile wychodzi z moich wakacyjnych postanowień.

Gówno.

Wy się przyzwyczailiście, ja się przyzwyczaiłem, więc to nic nowego. Wakacje spędziłem wspaniale. Mówię serio, to były jedne z najlepszych wakacji od lat. Nie nudziłem się, miałem zajęcie. Płatne zajęcie. Dzięki temu zajęciu mam teraz nowy, bjutiful rower. Nie najtańszy. Do tego dużo innych, fajnych rzeczy.

Kurde, zbaczam z tematu, ale właśnie na TVP Seriale (oglądałem Rodzinkę.pl, nie M jak Miłosz) puścili reklamę prezerwatyw.

I wiecie o co chodzi? Nie o to, że gumki w tivi reklamują, dla mnie to jest przejaw jakiejś wkraczającej na czworaka do polskiej telewizji normalności językowej bez żądnych tematów tabu. Pies pogrzebany jest w tym, że nigdy wcześniej nie słyszałem o takiej firmie trudzącej się w produkcji owych produktów.

Przypomniało mi się przedwojenne hasło reklamowe pewnych prezerwatyw.

"Prędzej pęknie Ci serce"
No.

Więc wracam do pisania bloga, po wydarzeniach w polskiej polityce, które ocenia się mianem sensacyjnych.

I nieee, nie chodzi wcale o nową teorię Katastrofy Smoleńskiej Antoniego Macierewicza. O tym jednak kiedy indziej panowie, kiedy indziej.

Razem z Selerem wracamy też do nagrywania NFP, trochę w innej, zmienionej formie. Nowym mikrofonem. Głupota tylko ta sama.

Tak jak wspominałem, nie będzie już Gópoty Suchana, bo się przeniósł do innej szkoły. Uczy się za informatyka.

Napisał już pierwszy program.


Doooobra, kończmy waść.

Trzymajta się, do zobaczenia kiedyś-tam. 
Kawał. Powakacyjny.

Co mówią nogi blondynki, kiedy po wakacjach siada na fotelu?
W końcu razem.
 

czwartek, 5 lipca 2012

OD!

Doszedłem do wniosku, że jeśli po Polsku ludzie witają się "bry" od "dzień doBRY", to w języku angielskim będzie to brzmiało mniej więcej "od" od "goOD morning, evening etc." :)

Jak można zajmować się takimi pierdołami? 


Ale mamy epicką pogodę, nie? Tylko jechać na Plażę Zabrza i łykać słońce całym ciałem. Gołym. Znaczy... do pewnego stopnia.
OSTRZEŻENIE! Nie wszyscy mogą opalać się topless!
Drogie panie, uważajcie zatem =)

Dziewczyny, żartuję sobie oczywiście. Czekam na zdjęcia, jak opalacie się w bikini. Albo bez :P

sla17@wp.pl

Oczywiście, cholera jasna skrzynka zatka mi się od waszych zdjęć.nvm


Dobra, zejdźmy na ziemię.

Wiecie, co to jest vlog?

Dobra, załóżmy, że wiecie :)
Więc, do prowadzenia takiego vloga trza mieć twarz. I nie chodzi o sam fakt jej posiadania, ale o jakiś jej przyjazny wyraz.
No wiecie, żebym nie wyglądał jak kompletny debil i brzydal. Przynajmniej, żebym nie wyglądał gorzej niż teraz ;)

No, stąd prośba - jeśli możecie, wejdźcie na mojego facebooka (facebook.com/sla17), na profil na nk.pl (http://nk.pl/#profile/3763226) i powiedzcie mi, czy mam vlogową twarz.

Thank from up ;)
Ałfwiderzyjn!

Jest zakończenie roku szkolnego. Każde dziecko przyniosło prezent z własnego zakresu możliwości. Pani wiedząc, gdzie pracują rodzice dzieci próbuje zgadnąć, co dostała bez otwierania prezentu. Najpierw prezent daje Ania. Pani wiedząc, że jej rodzice pracują w kwiaciarni, potrząsa pudełkiem i mówi:
- Aniu, czy to są kwiaty?
- Skąd pani wiedziała?
Później prezent daje Waldek. Pani wie, że jego rodzice pracują w sklepie ze słodyczami. Potrząsa pudełkiem i mówi:
- Waldku, czy to są czekoladki?
- Skąd pani wiedziała?
Sytuacja powtarza się kilkanaście razy. Pani zawsze bez problemu zgaduje co dostała. Jako ostatni daje prezent Jasio. Pani wie, że jego rodzice pracują w branży monopolowej. Nim potrząsnęła pudełkiem zauważyła, że z pudełka coś wycieka. Postanowiła to polizać.
- Jasiu, czy to jest szampan?
- Nie...
Pani postanowiła jeszcze raz "skosztować":
- No to może ajerkoniak?
- Nie...
- Poddaję się, Jasiu. Co to jest?
- Świnka morska!


piątek, 29 czerwca 2012

Free!

Jean Dobrey!

Dawno nie pisałem, otrząsłem się dopiero wtedy, kiedy uświadomiłem sobie, że ostatni wpis blogowy na sla17.tk może za jakiś czas zniknąć, bo strona pokazuje chyba tylko pięć wpisów.

Więc trza pisać.

Zacznijmy Gópotą Suchana, który ostatnio dzięki temu, że zwiał ze szkoły, uratował się od brzydkiej niespodzianki (operacja DOSIA).
Dzisiaj będziemy podziwiać genialny dzwonek naszego bohatera. Dodam linka, i se posłuchajcie.

klik!

Dodam, że pan Suchan puścił ową ścieżkę na głos podczas religii, dzięki czemu uzyskał niesłabnącą sławę.
DING
DANG
DUNG
ogłoszenie parafialne:
Był to ostatni odcinek serii Gópota Suchana. I nie, nie przed wakacjami, tylko ever ever. Spowodowane jest to tym, że mr. Suchan poszedł se do innej szkoły.

Ale to tyle, wracamy do poważnych tematów.

Pierdółka: Napiłem się ostatnio doskonałego piwka - Warka Radler.
Nie jestem przeciwko żadnym używkom, ale od alkoholu stroniłem, bo po prostu mi nie smakował. Ale oto na horyzoncie pojawiła się WARKA RADLER przepyszny mix lemoniady cytrynowej i piwa. No musicie spróbować. Trochę mocniejszy jest Lech Shandy, bo ma 2,6 % alkoholu, ale też jest całkiem dobry.

I nie, nie sponsoruje mnie Warka ani Lech. Chcę tylko polecić Wam fajny napój na ciepłe dni ;)

SĄ, NADESZŁY W KOŃCU DŁUGO OCZEKIWANE WAKACJE!
W związku z tym, Sławomir Piotrowski ma nowe pomysły, oprócz pisania bloga. 

Oczywiście o wszystkim będę Was informował, a NFP nie zniknie ;)
Ale będziecie mieli niespodziankę :P.
Dobra, tyle na dzisiaj, nie zanudzam, spotkamy się w najbliższym czasie.

Naaaaaaaaraaazzie!

kawaliczek:
Umarł banknot 200 zlotowy. Przychodzi do nieba i Bóg, w swej wielkiej dobroci mówi mu: 
- Do piekła! Zasmucony banknot udaje się do kotła piekielnego, z którego widzi, jakby było wspaniale w niebie... Umarł banknot 100 zlotowy. Pan Bóg znów go do piekła wysyła. Umarł banknot 50 zlotowy. I znów do piekła. Podobnie z dwudziestozłotowym i dziesięciozłotowym. Umarła pięciozłotówka, ale i ona trafiła do piekła, tak jak i dwuzłotówka, i złotówka. Gdy przed Panem Bogiem stanęłam pięćdziesięciogroszówka, ten uradowany wziął ją do siebie i po prawicy posadził. Inne nominały zaczęły krzyczeć: 
- Dlaczego on jest z tobą Panie, a my nie? 
A Pan Bóg popatrzył na nich i zapytał: 
- A kiedy ja was ostatni raz w kościele widziałem?

Indżoj yt!

czwartek, 14 czerwca 2012

Nowy Folder Podcast No. 12

Pochwa!
 (gdyby ktoś nie kojarzył: skrót od pochwalony)

 Dwunasty NFP, a w nim:
- gejowskie zwierzenia
- PKP przyspiesza
- rozwikłanie zagadki przekąsek do meczu Jarosława Kaczyńskiego.

 DŻAST LYSYN YT!

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Nowy Folder Podcast No. 11

Witam!

Przed Państwem (bleee) jedenasty odcinek Nowy Folder Podcast, popełniony jako pierwszy z nowego sezonu. A w nim:

- Przedświąteczny bełkot
- Odpowiedź na pytanie : z jakiej krzyżówki powstał R. Biedroń
- Rozwikłanie zagadki śmierci Rysia z klanu

No, to słuchajta (a przy okazji test nowego odtwarzacza ;)

Niestety, test się nie powiódł, więc wracamy do starych sposobów.

Otwórz plik

poniedziałek, 21 maja 2012

I'm still living.

Bry.
Dla picu dodam, że żyję, i nie obchodzi mnie to, że nie pisałem przez miesiąc.

xD

No, a teraz do rzeczy. Uwaga:

PIERWSZEGO CZERWCA 2012 ROZPOCZYNAMY DRUGI SEZON "Nowy Folder Podcast".

 Per Christum Dominum nostrum. Amen.

piątek, 13 kwietnia 2012

Smoleńsk - wina Tuska.

Elo!

 Na wstępie chciałbym dodać odpowiedź na pytanie: Łer is NFP #11 ?! Otóż odpowiadam: nie ma go na stronie z jednego powodu: jestem dość tolerancyjnym gościem, więc trza zaakceptować to, że prawosławni mają święta kapkę później. A z racji tego, że chcę, aby każdy mógł doświadczyć przerwy świątecznej, jedenastka pojawi się po niedzieli. Najbliższej.

 Dobra, tak na prawdę nie chce mi się ich kleić, montować, wysyłać itd. Nie wiem dlaczego ;P


Okej, trza coś napisać, bo notki nie było od dawien dawna. Mianem pierdoły i Gópoty jednocześnie przytoczę moją rozmowę z panem, który podawał się za tego, o którym jest mowa w Gópocie Suchana. 


No więc okazało się, że temu panu jest bardzo przykro, iż owa Gópota towarzyszy jego nazwisku, więc postanowił się ze mną skontaktować.


" usuń wszystkie głupoty, bo inaczej pójdę na Policję"


Pójdzie na Policję ten, który niejednokrotnie dumnie na piersi nosił znaczek HWDP.

Ten zarzut można jednak podważyć, ponieważ powyższy obywatel jest bardzo wykształconym człowiekiem, (szczególnie, jeśli chodzi o ortografię), więc udowodnienie, że wyżej wymieniony skrót w jest w jego mniemaniu rozwijany w poniższy sposób:

Chwała wam dobrzy policjanci
nie będzie większym problemem.

Postanowiłem więc, jako dobry, spokojny kolega, wyjaśnić mu, że to wcale nie o nim mowa, że "Suchan" to  w stu procentach losowo wybrane nazwisko oraz w odpowiedzi na argument "złamałeś prawo, zniesławiłeś mnie", pokazać Mu stopkę mojego bloga, która brzmi następująco:

Zabraniam czytać tego bloga osobom bez dystansu. Licencja CC by-nc-sa 3.0 by slawek17.blogspot.com. Szablon Simple. Technologia Blogger.
i uświadomić go, że on, robiąc to, co robi, nie jest fair.

Po dłuższej wymianie zdań. Nie: po dłuższej wymianie:

- z mojej strony zdań,
- ze strony tego pana wykrzykników,

wspomniany Pan raczył określić moją inteligencję i osobowość jednocześnie, odpisując mi:

"jesteś popierdolony"
Uważam więc, iż winę udowodnić będzie łatwiej jemu, a nie mi. Z czego się ogromnie cieszę, czekając na pozew, który pewnie umknął w ogromnej, przepełnionej inteligencją głowie tego pana.

Postanawiam jednocześnie, z ogromnym poczuciem winy, współczując jednocześnie nadawcy w/w wiadomości, iż

MAM TO W DUPIE!

A  z racji tego, że mojej akurat objętości nie brakuje, myślę, że zmieszczę w niej całego Suchana, który wcale nie jest inspiracją chyba najbardziej lubianego cyklu w moim otoczeniu.

Dziękuję, dobranoc.

A tak ni z dróżki  ni z beczki: To chyba najdłuższa gópoto-pierdoła ever ever.

Trzeba jednak przejść do treści właściwej, o czym przypomina mi wyświetlony na górze tytuł tego wpisa.


HAŃBA!
Rosjanie umyli wrak Tupewa!
HAŃBA!
Katastrofa smoleńska to całkowita wina p. Donalda z Tuskowa i Bronka-Komorka!
HAŃBA!
PiS nie wykorzystuje tego strasznego wypadku w celach politycznych!
HAŃBA!
Panie, jakiego wypadku, przecież to był zamach!


Hmmm... Żal mi rodzin ofiar nieodpowiedniego lądowania TU-154 eM. Tych rodzin, które odłanczają się od PiS-u. Bo cała reszta to dla mnie (cytując za premierem Milerem):
Naćpana hołota.

Która odurza się kwestiami poruszanymi przez pana Prezesa.

A już na pewno ogromnym cyrkiem jest dla mnie podwójne upamiętnianie ofiar przez posłów, tylko dlatego, że PiS-owi nie spodobała się treść wygłaszanego przez marszałkinię Ewę Kopacz tekstu, ponieważ nie wspomniano w nim o Tragicznie zmarłym prezydencie Lechu Kaczyńskim. Aby zmienić tekst, podjęto UCHWAŁĘ dotyczącą naskrobanych liter, które posłusznie spoczywały na kartce trzymanej przez marszałkinię.

Moja odpowiedź, na wyliczenia rozpoczynające treść właściwą brzmiałaby następująco:

HAŃBA!
PiS!

I tym miłym akcentem, kończę moje wywody na temat wyprawy elity narodu polskiego  do Katynia.

Na koniec kawał - suchar jak zwykle:

Jak nazywa się restauracyjny wagon kolejowy przyozdobiony w gwiazdki?
Star Wars.

Do widzenia!

środa, 21 marca 2012

NOWY FOLDER PODCAST NO. 10!

Czeeeeeść!

Mam zaszczyt, jakiego nie miał nikt przede mną, jakiego nie miał nikt za mną i z boku mnie:

OTO DZIESIĄTY, JUBILEUSZOWY ODCINEK NOWY FOLDER PODCAST!

To, że jest dziesiąty nie czyni go jeszcze wyjątkowym. Wyjątkowym jest to, co w nim przygotowaliśmy:

Wywiad z Baronem Martinem Lechowiczem!

No, tego to żeście się nie spodziewali, no nie? :)

Więc: słuchajcie i liczę na moc komentarzy!


wtorek, 20 marca 2012

DYCHA!

Hahaha, nie, to jeszcze nie to ;)

 To tylko zapowiedź: Już jutro, w środę, w godzinach popołudniowych pojawi się DYCHA - dziesiąty odcinek NFP, a w nim dowiemy się

- jaki jest sposób na zdobycie popularności w internecie,
- kim są internauci oraz...
- czym jest... moplik!

Będzie fajnie, więc czekajcie!
Do usłyszenia :)

poniedziałek, 19 marca 2012

Nowy Folder Podcast No. 9


Nowy Folder Podcast No. 9

W jedyny taki dzień na cztery lata pogadaliśmy o:
- Playboy&boy
- Wisi-wisi
- jabłuszkach
Zapraszamy! ;)


poniedziałek, 5 marca 2012

Welcome back, Putin!

Witam ;)

 Znów nawarstwiło się spraw, do których wypadałoby się odnieść. I nieee, nie będzie tylko o Szczekocinach, bo szczerze mówiąc, to media, w przeciągu 3 godzin potrafią z tak świeżej i zaskakującej sprawy zrobić miskę pomyj po których jedyne co przychodzi do głowy, to się porzygać. Ale zacznijmy standardowo:

Gópotą Suchana:
Zaczynam się o siebie martwić. Mówię Wam szczerze! Wiecie czemu?
BRAKUJE MI GÓPOT SUCHANA!
I nie wiem, czy to przez moje zniżenie, czy przez podwyższenie Suchana.
Chociaż nie, mam! U nas w szkole jest jedna kochana pani, której nazwiska z szacunku nie wypowiem. Uczy angielskiego, jedną grupę  z naszej klasy, ale nie było pani od drugiej grupy, więc mieliśmy razem. Suchan, aby nie uczestniczyć w lekcji, przypomniał sobie o bólu głowy i poszedł do pielęgniarki. Niestety, wrócił.

Wiecie o tym, że Putin wygrał wybory?
Oj wieem, jestem zaskakujący jak skład parówki. Było wiadomo, że wygra, bo jakby mogło być inaczej?
Mówiąc szczerze, to w sumie się cieszę. Wygrał człowiek, który Rossiją rządzi od kilkunastu lat, jakoś wojny nie było, względny spokój. Lepsze znane zło niż nieznane. 

A z resztą - popłakał się, więc widać, że krztyna człowieka w nim została. Powiedział, że wiatr. Mhm, zachodni ^^

Rozumiem a nawet nie rozumiem opozycjonistów rosyjskich: z jednej strony chcą się pozbyć tyrana, ale z drugiej nie mają porządnej alternatywy. A jeśli mają jakąś-tam, to jest to albo właściciel 'Czelsi' Londyn, albo jakiś chory socjalista, który z uśmiechem na twarzy kupiłby wiadro czerwonej farby i pomalował całą Rosję sierpem i młotem.

Dobrze, czas na Chałupki.

1. Czapka z głów w kierunku strażaków, ratowników medycznych, operatorów śmigłowców i przypadkowych ludzi, którzy nie wymiękli i wzięli sprawy w swoje ręce, pomagając... pomagającym. Pozdrawiam szczególnie tego 16-latka, który pokazał, że polska młodzież ma swoje dobre strony.  Jeszcze raz, wszystkim którzy pomogli - ogromny szacun.

2. Kondolencje i ogromne, gorące pozdrowienia dla rodzin ofiar, szczególnie dla rodzin 16 zabitych. Ogromna tragedia, serce ściska, a oczy pocą się same. Chorym w szpitalach życzę szybkiego powrotu do zdrowia..

A jeśli chodzi o żałobę narodową, to nie wiem, czy to dobry pomysł. Katastrofa niewątpliwie ogromna, nie ma co do tego wątpliwości. Jednak należy pamiętać, że tyle samo osób ginie na drogach, w wypadkach innych środków komunikacji itd. Na nasz kraj, w przeciągu dwudziestu lat spadło kilka razy więcej nieszczęść niż na Amerykę w przeciągu lat stu.

Co do kolei, to wypowiem się na ten temat za jakiś czas.

A akceptując jednak postanowienia prezydenta, którego wybrali Polacy, w tym pewnie moi rodzice, poczekam z dziewiątym NFP do środy.

Trzymajcie się!

Jak nazywa się ojciec transseksualisty?
TransParent !

piątek, 24 lutego 2012

Nowy Folder Podcast No. 8

Dobry!

Po przerwie feryjnej wraca Nowy Folder Podcast. A w nim:

- o śmierci
- o ZOO
i ogólnie dzisiaj odcinek analny ^^

Słuchajcie! Narka!

niedziela, 19 lutego 2012

Nowy Folder Podcast No. 7

Bry.

OTO PRZED WAMI DŁUGO OCZEKIWANY ODCINEK SIÓDMY NOWY FOLDER PODCAST!

Fkońcu go zmontowałem. Ale warto było... ;)

Pogadamy o:
-ACTA
-Krwi ze studzienek
-Partnerskich związkach zwierząt

end mor, mor end mor ;)

LISTEN TO OUR EPISODE! (Czy coś)


Bye.

wtorek, 14 lutego 2012

Co się dzieje?

Pochwalony!

Cześć, witajcie, cholera. Jestem zmuszany, prześladowany i szykanowany, bo nie piszę na swoim własnym blogu. Wiecie dlaczego nie piszę?

Dlatego,

Dobrze, dobrze. Buntuję się, bo jestem leniwy. I mświcy. I wredny. I za mądry...

Okej, zacznijmy tak jak trzeba.

Gópota Suchana:
Dziś będziemy podziwiać zadziwiający talent Danielka: czytanie. Warto dodać,  że w kościele w którym miałem komunię świętą pełni on funkcję lektora. Trzeba też wspomnieć o tym, że od czasu, kiedy się o tym dowiedziałem, zacząłem co niedzielę uczęszczać to church. Jak on czyta... och!

ORYGINAŁ: Nowy podział administracyjny kraju wprowadzono w 1999 roku.
SUCHAN: Nowy podział administracyjny kraju wprowadzono w 1990 roku.

Odeprę zarzuty, jakobym uwziął się na Suchana tylko dlatego że się raz pomylił. 
W sumie, to macie rację. On pomylił się faktycznie tylko raz. Na dwa wersy.

Tak, tak, czepiam się. Łot Eva? 
Nieważne.

Hahaha, spadłem z krzesła. Okazuje się, że w sejmie były dni otwarte. To nie jest jakiś szok, bo takie dni są organizowane co jakiś czas. Ale chodzi o wypowiedź jednego posła PSL-u. Abowiem TVN przyszedł na Wiejską, i jednego posła, którego zobaczyli, to właśnie on. Później przyszli inni chyba, ale na początku był tylko on. Zadano więc pytanie:

- Jest pan jedynym posłem, którego zobaczyliśmy dzisiaj w Sejmie. Myśli pan, że inni nie przyjdą?
- Nieeee no, myślę, że jak otworzyliśmy nasze ZOO, to małpki przyjdą.

Po tej wypowiedzi myślałem o tym, żeby wysłąć jemu walentynkę.

A JEŚLI CHODZI O WALENTYNKI, TO JEST JEDYNA PIOSENKA, KTÓRA WYRAŻA MÓJ STOSUNEK DO TEGO ŚWIĘTA.

http://www.youtube.com/watch?v=qQ3VXr-6pRw     

I temat 14. lutego zakończmy tym akcentem.

CO SIĘ DZIEJE??
Pytam się coś! Co się dzieje?!

Jestem zażenowany wydarzeniami ostatnich kilku tygodni. A w sumie, to wszystko wydarzyło się w ferie. Śmierć Wisławy Szymborskiej i Whitney Houston (pewnie źle napisałem).

Kurde, tacy ludzie!

Wisława Szymborska - jej wiersze odkryłem po jej śmierci. Wieeem, teraz wielce płaczę, ale to chyba nie szkodzi, nie? Najbardziej podoba mi się ten o kocie.

Umrzeć - tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.

I żadnych skoków pisków na początek.

No, i Łytni. Śmierć cholera zaskaczająca. I wanna dance with somebody, My love is your love and so on. Kurcze, szkoda. Choć może - trzeba mieć umiar we wszystkim?

"(...) To już jest koniec, nie ma już nic"

Paciorek, kawalik i spać.
Dzenia!

Umarł ateista. Staje przed świętym Piotrem i czeka na decyzję.
- Piekło - decyduje św. Piotr.
- Ale jak to piekło?
- No tak, piekło.
- Chcę rozmawiać z Panem Bogiem.
- Dobrze, zaraz wracam.
Św. Piotr idzie do Boga i mówi.
- Umarł ateista, ja zdecydowałem, że idzie do piekła, a on chciał rozmawiać z Tobą.
- Teraz nie mam czasu, powiedz mu że mnie nie ma.

niedziela, 5 lutego 2012

Etenszyn pliiis!

Dobry! Dzisiaj króciutko.

- jeśli chodzi o NFP - odcinek pojawi się najpóźniej we wtorek. "(...) za opóźnienia - przeeeeeeepraszaaaamy"

- jeśli chodzi o bloga - wpis powinien się pojawić w najbliższym tygodniu, trochę się opuściłem. "(...) za nicnierobienie Sławka - przeeeeeeeeepraszaaaaamy"

- jeśli zaś chodzi o mnie - żyję, mam się niezbyt dobrze z powodów tak różnych jak składniki parówki (?), właśnie się leczę i odkrywam głęboki sens piosenki "Gorzałka zawsze dobra jest" "(...) za dodupizm Sławka - przeeeeeepraszaaaamy"

- JEŚLI CHODZI O WAS - MAM NADZIEJĘ, ŻE WEŹMIECIE DUPĘ W TROKI, I ZAPROSICIE JAKICHŚ CZYTACZY-SŁUCHACZY-OGLĄDACZY. ALE WIECIE: NADZIEJA MATKĄ GŁUPICH.


Dzięuję, dobranoc :P

wtorek, 24 stycznia 2012

Tak dłużej być nie może!

Cześć. Dawno się nie widzieliśmy, w sumie. A to wszystko przez to, że wypadło nam nagrywanie NFP z Selerem, następny odcinek w środę - już teraz zapraszam :)

No, a teraz Gópota Suchana:
Dzisiaj porozmawiamy o gustach Suchana. Należy nadmienić, że Suchan do przystojnych mężczyzn nie należy (w przeciwieństwie do mnie xD), co niezbyt pasuje do jego ulubionego utworu: "I'm sexy and i know it". Chodzi i bez przerwy to śpiewa, ruszając swoimi czterema literami w sposób, dzięki któremu mam mdłości. To jednak nie wszystko: należy bowiem nadmienić, że często po WF leci jakaś muzyka w szatni. Niestety, czasem jej źródłem jest telefon pana S. No i wtedy się zaczyna - dyskoteka w rytmie gorących kawałków disco-polo - prosto z gorącej Rosji. Oprócz tego, nadmienić należy, że lubi różowe koszule oraz przepiękne, fluorescencyjne buty z najki. W podobnych chodzą faceci, którzy budują A2. Czyżby ktoś im prognozował wygryzienie Paprockiego i Brzozowskiego?

Tak dłużej być nie może! Nosz ludzie, jasny c()&%j. Przecież ja już nie pisałem od paru tygodni (w ogóle) a od paru miesięcy nie pisałem o... POLITYCE! Jak mogłem? Codziennie zadaję sobie za to pokutę. Muszę zjeść kostkę czekolady :P.

A tyle się dzieje. A ile się działo!? Łohoł. No tak: zaczęliśmy rok od doskonałej ustawy refundacyjnej. No po prostu CUDO! Ona była taka dobra, że nie trzeba by było w ogóle kupować leków. Po prostu ci, którzy mieliby wykupować je za 100% ceny by powymierali. No i jak zdrowotność narodu skoczyłaby do góry! No ustawa-cut.

A co się teraz dzieje? No nieee no, ekstra. Wszyscy się ekscytują dokumentem, który nazywa się A.C.T.A. Szczerze mówiąc popieram Martina Lechowicza, który dowiódł, że prawie nic ona nie zmieni! NIC! U nas w Polsce, oczywiście. Jesteśmy przecież krajem, który pod względem prawa przoduje w swojej innowacyjności i innowacyjności. I innowacyjności oczywiście. No sorry, ale w Wielkiej Brytanii do niedawna było tak absurdalne prawo. A teraz - wszyscy się wzorują na nas - małej wsi pomiędzy Rosją a Prusami. Tfu, Niemcami.

No i, zapomniałbym o najważniejszym = MARY$$$KA! Palikot miał ją zapalić w 143-ce, a skończyło się na jakimś kadzidełku. Trochę dno, bo nie było tego efektu, ale wszyscy o tym mówili. A to jest zjawisko, które Paliikot kocha nad życie.

Czas kończyć, bracia i siostry. W ostatnie dni wolnego internetu zamierzam Was jeszcze zaprosić do wzięcia udziału w manifestacjach, a jeśli pod kartką z tytułem ACTA pojawi się podpis naszego KOCHANEGO premiera, to żegnajcie czytacze ;(((

Smutno zacząłem, więc dzisiaj nie dam kawału. Żeby zachować efekt. Podobno negatywne odczucia trzymają dłużej ;P

Pa

Na koniec pioseneczka, zamiast kawaliku ;p

http://www.youtube.com/watch?v=L4CR3GoB3YY

Nowy Folder Podcast No. 6

Bry!
Dzisiaj opóźniony leciutko odcinek NFP, Pogadamy o:
- ,
- ,
no i o .

Tak, czyli że o niczym ;P Zaprzaszamy! ;P

piątek, 6 stycznia 2012

Nowy Folder Podcast No. 5

Dzię Dobry.

Kolejny (już piąty!) odcinek Nowy Folder Podcast, a w nim o:

-Wielkich Księgach
-Janach
-Ameryce

I o wielu innych, równie ważnych rzeczach :)

Zapraszamy. Booya!

  Otwórz plik

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Nowy Rok tylko pierwszego stycznia?

Czeeeeść!

No, to witamy się w 2012 roku! Całkiem fajnie się zaczął, bo nawet dostałem życzenia! No, oprócz tych standardowych jak "Do siego roku", czy "Szczęśliwego nowego roku", albo jak mówi moja najukochańsza mama "Hepi niu jork", to całkiem fajne znalazłem na fejsbóku:

Tiaaa... Taka nasza mała czarna rzeczywistość ;P Ale spokojnie, przecież jest nowy rok, już wszyscy są szczęśliwi, że stary już minął, a wszystkie problemy i zmartwienia razem z nim. Powiem Wam jedno. Jest to trzeci rodzaj prawdy góralskiej.
GÓWNO PRAWDA!
Pracujesz dalej w tej samej pracy, kontynuujesz w niej te same projekty, patrzysz na tę samą minę swojego szefa.. A w domu? To samo, mimo, że roku już jest ten nowy, 2012-ty.

Najbardziej podobają mi się postanowienia noworoczne. Wszyscy mówią, że w nowym roku będą cośtam. Choćby w nowym roku rzucą palenie.  No, to ja patrzę w kalendarz, a Nowy Rok jest pierwszego stycznia. Cóż, długo wytrzymywać nie  musicie.
A tak naprawdę, to i ja mam postanowienia noworoczno-świąteczne, ale nie powiem jakie, bo się będziecie śmiać... A TO JEST BARDZO POWAŻNY BLOG.

Dobra, gadam  tak, bo nie daję rady powstrzymać się od napisania Gópoty Suchana. Nie, nie wytrzymam:

Gópota Suchana:
Sytuacja na dzisiejszej lekcji. Jedna dziewczyna z naszej klasy, o imieniu Dżastiin, przyniosła do szkoły zdjęcie klasowe, cyknięte w tym roku. Jej celem było zebranie podpisów personów z naszej klasy na rewersie. Mamy jednak w klasie większych dowcipnisiów ode mnie, więc zdjęcie ktoś schował. Ja, jako ten przykładny kolega, miałem za zadanie wytropić miejsce przebywania fotografii. Pytam się Danielka:
- Suuułaan, masz te zdjęcie?
- Jakie zdjęcie?
- No, te Justyny.
- Nie wiem, zobaczę w domu... 

Sorry Suchan, ale nie wytrzymałem.

Dobra, to teraz wracam do 2012 roku. A tak naprawdę, to jeszcze wcześniej, bo 2011. Szukam sobie największej porażki. I długo szukać nie muszę. Moją porażką był konkurs kuratoryjny z matematyki. Tak, to była porażka. Te zadania może nie należały do najłatwiejszych, ale gdybym napisał to, co pisałem se w brudnopisie, to przeszedłbym dalej. 
Wielokrotnie analIzowałem *pozdrawiam Izy* ten konkurs, i jakoś nie przyszło mi wytłumaczenie, dlaczego napisałem go tak a nie inaczej. No, trudno. Widocznie nie jestem tak dobrym uczniem, żeby zdobywać trofea na konkursach.

Aaa kurde, będę tu gadał o smutnych rzeczach. Jak spędziliście Sylwestra?

Muszę przyznać, że jeżeli chodzi o mnie, to nie najlepiej. Byłem u takich jednych, smęcili jak nie wiem, po prostu nuuuudy na maxa... Ahahahahaa, żartuję sobie ;P Impreza była świetna, dużym plusem był brak wszelakiego przymusowego tańca (Sławek chodzi po dziewczynach, a nie z nimi tańczy), duuużo gadki i tyle samo śmiechu. Przy małej ilości alkoholu z mojej strony, bo lampka szampana, to dużo nie jest. Udowadniam, że bez promili też może być fajnie. Ale kto wie, z %o może lepiej?

A u Was jak z promilami? Słabo, czy super?
Piszcie, już nie mogę się doczekać.

Mam teraz do Was ogromną prośbę, moi kochani czytacze.
I mówię teraz całkiem serio!
Czy moglibyście adres mojego bloga (najlepiej ten:  www.sla17.tk ) wysłać minimum 10 znajomym? To dla mnie bardzo ważne, żeby czytało mnie dużo osób, a jeszcze ważniejsze jest dla mnie, żeby NFP miał liczne grono słuchaczy. Jeśli będziecie tacy kól, to pomóżcie Piotrowskiemu, co? Dzięki, kocham Was.

I Ciebie też!
Trzymajcie się, i życzę Wam spełnienia postanowień noworocznych! xD

Kawalątko:
Blondynka nabrała ochoty na obejrzenie jakiegoś dobrego pornograficznego filmu. Poszła do wypożyczalni i wybrała tytuł, który podobał się jej najbardziej. Wraca do domu, włącza wideo, wygodnie rozsiada się na kanapie i nic. Zdenerwowana dzwoni do wypożyczalni. 
- Przed chwilą wzięłam od was kasetę i jest zepsuta. 
- Proszę mi opisać, co się dzieje. 
- Obraz cały czas śnieży i słychać tylko jakieś szumy. 
- Proszę podać tytuł filmu. 
- "Czyszczenie głowic".